21. tydzień MLS upłynął nam pod znakiem kilku rekordów: pierwszy raz w historii w ciągu jednej nocy trzykrotnie padł wynik 4:0, Vancouver Whitecaps przełamali się i w końcu wygrali na wyjeździe z FC Dallas. Dało się jednak odczuć, że wszystkie drużyny i cała liga czeka MLS All Star Game, ale powoli wkraczamy w wiraże przed ostatnią prostą do play-offów. Teraz liczy się każdy zdobyty punkt. To tylko mała namiastka, więc zapraszam do zapoznania się z podsumowaniem.
Umarł król, niech żyje król
W tym meczu nastąpił ostateczny koniec Andrei Pirlo. Zdetronizował go Sebastian Giovinco, który ogrywał go, jak chciał. 38-latek modlił się, żeby ten mecz skończył się jak najszybciej. Dla niego spotkanie skończyło się w 68’ i był to raczej definitywny koniec Pirlo w MLS. New York City FC przegrali 7 meczów, w 6 z nich grał właśnie Andrea. W starciu z Toronto FC wystąpił tylko ze względu na to, że Yangel Herrera pauzował, ale nie było to przełamanie. Nie będę się dłużej znęcać nad Pirlo, bo niewątpliwie jest legendą piłki nożnej, ale mam do niego jeden apel: Andrea, trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny.
Bohaterem meczu został Sebastian Giovinco. Włoch strzelił dwie bramki i ma ich łącznie w 50. w 78 meczach w sezonie regularnym (od momentu dołączenia do MLS). Do tego dołożył asystę przy trafieniu Raheema Edwardsa. Był to gwóźdź do trumny New York City FC i pierwsze trafienie Kanadyjczyka w Major League Soccer.
„Wiem, że każdy chce debatować, ale on [Giovinco] jest najlepszym piłkarzem, jaki kiedykolwiek grał w tej lidze” – Greg Vanney
Toronto FC byli o klasę lepsi od New York City w meczu na szczycie Konferencji Wschodniej. Piłkarze Patricka Vieiry nie mają szczęścia do TFC, ale w tym spotkaniu byli tak bezradni, jak w meczu z NY Red Bulls, kiedy przegrali 0:7.
Szlagier na remis
Spotkanie LA Galaxy z Seattle Sounders musiał obejrzeć każdy szanujący się kibic MLS. Nawet z odtworzenia, ale ten mecz po prostu należało obejrzeć. I fakt, że The Gals są pięciokrotnymi mistrzami MLS, a Sounders obecnymi, nie był tutaj najistotniejszy.
Rok temu Seattle Sounders zwolnili Sigiego Schimda, kupili Nicolasa Lodeiro – nowego Designated Player, a potem zdobyli mistrzostwo. Dokładnie rok i jeden dzień później LA Galaxy zwolnili Curta Onalfo i zatrudnili… Sigiego Schmida, po czym sprowadzili Jonathana Dos Santosa – nowego Designated Player. Widzicie podobieństwo? Jakby tego było mało pierwszy mecz w roli trenera LA, Sigi grał przeciwko starym znajomym – Seattle Sounders.
Pierwsza połowa nie była porywająca. Druga była już zdecydowanie lepsza. Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a Sigi Schmid po pierwszym meczu zdobył więcej punktów niż jego poprzednik w ostatnich pięciu. Ot, taka drobna różnica.
Historyczne zwycięstwo Whitecaps
Wydawało się, że wygrana FC Dallas to jeden z „pewniaków”, ale MLS lubi igrać z tymi, którzy obstawiają mecze. Tak było i tym razem. Vancouver Whitecaps jeszcze nigdy nie wygrali na wyjeździe z Bykami z Teksasu, ale jak już postanowili zmienić ten stan rzeczy, zrobili to w wielkim stylu. Po siedmiu porażkach na Toyota Stadium, przyszła pora na pierwsze w historii zwycięstwo. Piłkarze Oscara Parejy przegrali 0:4 i mają nad czym pracować przed kolejnymi spotkaniami.
Strzelanie rozpoczął Bernie Ibini-Isei, dla którego było to pierwsze trafienie w sezonie. Bardzo dobre zawody rozegrał Fredy Montreo: dwukrotnie trafiał do siatki (raz z rzutu karnego) i raz asystował. Wydawało się, że już nic nie skradnie show byłemu zawodnikowi Seattle Sounders, ale w końcówce meczu przepiękną bramkę z przewrotki strzelił Nicolas Mezquida. Było to ostateczne potwierdzenie dominacji Vancouver Whitecaps nad FC Dallas w tym meczu. Warto dodać, że boisko przedwcześnie opuścił Carlos Gruezo, który 59’ obejrzał czerwoną kartkę po faulu na Yordym Reynie.
Bicycle kick ✔
GK nutmeg ✔
Goal of the Week ❓VOTE @Nico_Mezquida NOW: https://t.co/AIPUtGwGDF #VWFC pic.twitter.com/OCy9K6uFKj
— Vancouver Whitecaps (@WhitecapsFC) 31 lipca 2017
Pożegnanie z Bobby Dodd Stadium na remis
To był ostatni mecz Atlanty United na Bobby Dodd Stadium. W poprzednim tygodniu piłkarze Gerardo Martino grali na wyjeździe z Orlando City (wygrana przy świetnej oprawie fanów Lwów), teraz mierzyli się z nimi przed własną publicznością, a kibice nie zapomnieli odpowiedzieć na to, co zobaczyli na trybunach Orlando City Stadium.
Gospodarze oddali więcej strzałów, to im bardziej zależało na pokonaniu bramkarza Orlando City, ale pomimo tego to właśnie goście jako pierwsi strzelili bramkę. Przepięknego gola z dystansu zdobył Kaka. Warto dodać, że był to jedyny celny strzał piłkarzy Kreisa w tym meczu.
Szczęście nie sprzyjało gospodarzom. Zawodnicy Atlanty obijali bramkę Joe Bendika, ale futbolówka nie chciała wpaść do siatki. Kiedy wydawało się, że ostatni mecz na Bobby Dodd Stadium zakończy się porażką, w doliczonym czasie gry gola na wagę remisu strzelił Hector „Tito” Villalba, który w lipcu był zdecydowanie najbardziej wartościowym graczem Atlanty United.
Wciąż niepokonani
11 meczów bez porażki: 8 wygranych i 3 remisy, w tym sezonie niepokonani przed własną publicznością. Przed Wami Houston Dynamo. W meczu z Portland Timbers wywalczyli jeden punkt w samej końcówce, ale dobra passa została podtrzymana.
Pierwszego gola na BBVA Stadium strzelił Diego Valeri. Był to 48. gol Argentyńczyka w MLS. W tym samym spotkaniu zaliczył również asystę przy trafieniu Sebastiana Blanco. Było to 50. ostatnie podanie w Major League Soccer. Tym samym Argentyńczyk może niedługo dołączyć do zacnego klubu 50-50 jako 18. piłkarz w historii ligi.
Na pierwsze trafienie (Diego Valeri) odpowiedział Mauro Manotas. Tuż przed przerwą Sebastian Blanco wyprowadził Portland Timbers na prowadzenie. Gospodarze wyrównali w samej końcówce meczu, a do siatki trafił Juan Cabezas. Asystował Memo Rodríguez, który w ostatnich trzech meczach dwukrotnie trafiał do siatki przeciwnika.
Sporo kontrowersji wywołała też nieuznana bramka Fanendo Adiego, która znacznie przybliżyłaby Portland do pokonania Houston Dynamo na ich stadionie (to byłoby trafienie na 3:1).
Just gonna leave this here. #RCTID #HOUvPOR pic.twitter.com/g14ek0kB4t
— Portland Timbers (@TimbersFC) 30 lipca 2017
No Dwyer, no problem
W pierwszym meczu po odejściu Doma Dwyera do Orlando City, Sporting KC mierzył się z Chicago Fire. Głośno ostatnio się mówi o odejściu Davida Accama, który rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Kolejny raz okazało się, że ta decyzja nie należała do najlepszych. Scenariusz nieco podobny do tego z 8. tygodnia MLS (mecz z Toronto FC): Accam zaczyna mecz na ławce, Chicago Fire gra fatalnie, Accam wchodzi w drugiej połowie i strzela bramkę honorową. Podobno człowiek uczy się na błędach, ale u Veljko Paunovicia sytuacja wygląda zgoła odmiennie.
Sporting KC rozpoczął ten mecz bramki Daniela Salloiego. 21-latek rozegrał najprawdopodobniej swój najlepszy mecz w pierwszej drużynie SKC. Jednak kilka minut później stan rywalizacji wyrównał się za sprawą… Matta Beslera, który strzelił swoją pierwszą bramkę samobójczą w MLS. Na szczęście dla gospodarzy jeszcze przed końcem pierwszej połowy gola strzelił Benny Feilhaber. W drugiej części gry już w 51’ wynik podwyższył Latif Blessing. Honorowe trafienie dla Chicago Fire zanotował ww. David Accam.
Nick Lima bohaterem SJ Earthquakes
SJ Earthquakes przegrali ostatnie trzy mecze, tracąc łącznie 12 bramek. O czym marzy młody obrońca po takich perypetiach? O świetnym występie w defensywie i golu, najlepiej takim, który zapewni drużynie komplet punktów, dobrze by było, żeby był jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny. O takich bramkach młodzi piłkarze śnią całymi nocami. Scenariusz niemożliwy do spełnienia w rzeczywistości? Nic bardziej mylnego. Jego występ przeciwko Colorado Rapids nie był snem, Nick Lima naprawdę tego dokonał. Ta chwila z pewnością zapisze się na dłużej w pamięci wychowanka klubu.
¡@nick__lima con un misil teledirigido abre el marcador para @SJEarthquakes!
? #SJvCOL | 1-0 pic.twitter.com/pYHAlbwcdA— Fútbol MLS (@futbolMLS) 30 lipca 2017
The Quakes przerwali złą passę i zdobyli trzy punkty. Colorado, chcąc walczyć o play-offy, muszą zdobywać punkty. Na ten moment spadli na ostatnią pozycję w Konferencji Zachodniej.
Impact wciąż bez zwycięstwa na Red Bull Arena
Montreal Impact jeszcze nigdy nie wygrał z NY Red Bulls w sezonie regularnym w wyjazdowym meczu. Tym razem nie byliśmy świadkami przerwania tej fatalnej passy jak w przypadku starcia FC Dallas z Vancouver Whitecaps. Piłkarze Jessego Marscha wygrali 4:0.
Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 1:0. Bramkę z rzutu karnego strzelił Daniel Royer. W drugiej części gry Czerwone Byki potwierdziły swoją dominację. W 58’ wynik podwyższył Michael Murillo, dla którego było to pierwsze trafienie w tym sezonie. W samej końcówce do siatki trafił jeszcze Bradley Wright-Phillips i Daniel Royer. Dla Austriaka ostatnie tygodnie to same sukcesy. Odkąd Jesse Marsch zmienił ustawienie na 3-3-3-1, Royer strzela jak na zawołanie: 6 goli w ostatnich 4 meczach, a już w następnym tygodniu derby Nowego Jorku.
Jak nie idzie, to nie idzie: Minnesota gromi DC United
Obie drużyny nie spisują się najlepiej w tym sezonie, więc dla obu z nich było to wyjątkowo ważne starcie. Minnesota United rozgromiła najgorszą drużynę 4:0, a podopieczni Bena Olsena przegrali szósty mecz z rzędu. Kiedy wydaje się, że DC United nie mogą zagrać już gorzej, że przekroczyli już wszelkie granice i może być tylko lepiej, to oni udowadniają, że zawsze może być gorzej. W starciu z The Loons strzelili np. pięknego gola. Szkoda, że do własnej bramki…
Strzelecką niemoc przełamał za to Christian Ramirez, strzelając pierwszego gola w tym meczu już w 7’. Pozazdrościł mu tego Abu Danladi, podwyższając prowadzenie jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy. W drugiej części gry samobójcze trafienie zanotował Jared Jeffrey, a wynik ustalił w doliczonym czasie gry Miguel Ibarra. Warto też podkreślić rolę Kevina Molino. Może i nie strzelił bramki, ale był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem tego spotkania. Minnesota United zdobyła ważne trzy punkty. W tabeli ich sytuacja nie uległa znaczącej poprawie, ale po serii 395 minut bez bramki przed własną publicznością, zawodnicy potrzebowali takiego zastrzyku energii, jaki otrzymali po tym spotkaniu.
Mecz niewykorzystanych szans, remis na Rio Tinto Stadium
W ostatnich meczach Real Salt Lake pokazał nam, że jednak potrafi grać w piłkę i zdobywać punkty. Piłkarze Mike’a Petke w starciu w Columbus Crew byli zdecydowanie lepszym zespołem, ale ostatecznie zdołali tylko zremisować. RSL oddali 20 strzałów na bramkę Zacka Steffena, ale tylko Jefferson Savarino był w stanie go pokonać po akcji z gry. Joao Plata dołożył za to gola z rzutu karnego. Tylko dwa celne strzały oddali przeciwnicy. To wystarczyło im do strzelenia dwóch goli, które dały gościom remis. Warto dodać, że dwukrotnie do siatki Rimando trafił Ola Kamara.
Philadelphia Union: wygrać 3:0, by przegrać 0:3
W środku tygodnia piłkarze Jima Curtina wzięli odwet za ostatni wyjazdowy mecz z Columbus Crew (porażka 0:1) i tym razem wygrali z The Crew 3:0. Rywale zobaczyli dwie czerwone kartki (Lalas Abubakar i Jonathan Mensah), co ułatwiło zadanie. Pierwszą bramkę w MLS strzelił Marcus Epps, zawodnik wybrany jako #25 tegorocznego SuperDraftu. Columbus Crew w zasadzie mogli się cieszyć, że przegrali „tylko” 0:3.
Po wygranej z The Crew przyszła pora na spotkanie z NE Revolution. Tym razem Jimowi Curtinowi nie było do śmiechu, bo jego podopieczni znowu przegrali na wyjeździe.
Kolejny dobry mecz rozegrał Kei Kamara. 32-latek tydzień temu przyczynił się do zwycięstwa z LA Galaxy, a tym razem strzelił dwa gole w meczu z Philadelphią Union. Ostatnio mówi się o przejściu tego zawodnika do innego klubu na zasadzie trade’u. Jeżeli to prawda, w ostatnim czasie na pewno zwrócił na siebie uwagę. W 89’ zwycięstwo przypieczętował Juan Agudelo.
Komplet wyników 21. tygodnia MLS
Philadelphia Union 3:0 Columbus Crew (skrót)
Atlanta United 1:1 Orlando City (skrót)
NE Revolution 3:0 Philadelphia Union (skrót)
NY Red Bulls 4:0 Montreal Impact (skrót)
FC Dallas 0:4 Vancouver Whitecaps (skrót)
Houston Dynamo 2:2 Portland Timbers (skrót)
Sporting KC 3:2 Chicago Fire (skrót)
Minnesota United 4:0 DC United (skrót)
Real Salt Lake 2:2 Columbus Crew (skrót)
SJ Earthquakes 1:0 Colorado Rapids (skrót)
LA Galaxy 0:0 Seattle Sounders (skrót)
Toronto FC 4:0 New York City FC (skrót)