Czas płynie nieubłaganie. Dopiero co zaczynaliśmy sezon regularny, a już zbliżamy się do jego końca. W tabeli obu konferencji cały czas jesteśmy świadkami rotacji i taki stan rzeczy powinien utrzymać się aż do Decision Day. Na razie pozostaje cieszyć nam się ostatnimi tygodniami rywalizacji wszystkich drużyn. Przejdźmy do samego podsumowania 28. tygodnia Major League Soccer. Ani przez chwilę nie można złapać oddechu. Zabójcze tempo zdaje się nie wykańczać piłkarzy, a nakręcać ich jeszcze bardziej, czego świadkami byliśmy chociażby w ubiegły weekend.
Atlanta United: bijąc kolejne rekordy
O grze Atlanty United można powiedzieć naprawdę wiele, ale jedno jest pewne: każdy ich mecz ogląda się z przyjemnością. W tym tygodniu rozgrywali dwa spotkania i oba były prawdziwą ucztą dla kibica.
NE Revolution na kolanach
The Revs mieli plan na ten mecz, tego odmówić im nie można. Defensywne ustawienie, zaledwie Fagundez, Agudelo i Nguyen jako ofensywni gracze. Na nieszczęście gości, cały misterny plan wziął w łeb już w 2’, kiedy piłkę do bramki Croppera wpakował Josef Martínez. Od tego momentu byliśmy świadkami dość brzydkiej i brutalnej gry. W 16’ boisko opuścił Xavier Kouassi (czerwona kartka, sędzia podjął decyzję dzięki VAR). Początek był naprawdę chaotyczny, ale to piłkarze Atlanty tworzyli sobie kolejne sytuacje strzeleckie. W 30’ Greg Garza uderzał na bramkę NE Revolution, ale Claude Dielna zagrał ręką, a Baldomero Toledo wskazał na rzut karny. Wenezuelczyk pewnie wykorzystał jedenastkę i Atlanta United prowadziła już 2:0. Z każdą minutą gra podopiecznych Heapsa wyglądała coraz gorzej, ale czara goryczy przelała się tuż przed 40’. Miguel Almirón dograł piłkę do Martíneza, a ją zatrzymał Delamea. Sędzia skorzystał z powtórki wideo i wyrzucił Słoweńca za celowe zagranie ręką w polu karnym. Tym samym Josef Martínez skompletował swojego hat-tricka.
Goście marzyli tylko o tym, żeby ta połowa już się skończyła, a najlepiej cały mecz. Niestety w doliczonym czasie pierwszej części gry musieli przyjąć jeszcze jeden cios. Piłkarze Atlanty zabawili się rywalami, a akcję zamknął Anton Walkes. Po pierwszej połowie piłkarze Gerardo Martino prowadzili 4:0 i nic nie wskazywało na to, żeby po zmianie stron mieli przestać strzelać. Nic zatem dziwnego, że dziennikarze i fani zaczęli przypominać sobie o najwyższych wynikach w historii Major League Soccer.
W drugiej części gry kibice zgromadzeni na Mercedes-Benz Stadium dość długo musieli czekać na gola. W 70’ do piłki podszedł Kevin Kratz i przepięknym strzałem z rzutu wolnego pokonał Croppera. Była to pierwsza bramka Niemca w MLS. Trzy minuty później do siatki trafił Yamil Asad, a egzekucji dopełnił w 90’ Héctor Villalba. 7:0. To najwyższa wygrana w historii Atlanty United, żeby zapisać się na kartach MLS zabrakło tylko jednej bramki. Na tych kartach zapisali się jednak piłkarze NE Revolution. Jako pierwsza drużyna w historii ligi przez cały mecz nie oddali nawet jednego strzału…
Najwyższe wygrane w historii MLS:
LA Galaxy 8:1 FC Dallas | 4 czerwca 1998 |
Chicago Fire 7:0 Sporting KC | 4 lipca 2001 |
Atlanta United 7:0 NE Revolution | 14 września 2017 |
Kansas City Wizards 6:0 Metro Stars | 20 czerwca 1999 |
NY Red Bulls 6:0 Real Salt Lake | 26 sierpnia 2006 |
Real Salt Lake 6:0 NE Revolution | 25 kwietnia 2009 |
FC Dallas 6:0 Sporting KC | 1 sierpnia 2009 |
LA Galaxy 6:0 Colorado Rapids | 5 września 2014 |
Rekord frekwencji, Josef Martínez i Dom Dwyer
Na długo przed meczem było wiadomo, że tego dnia może paść rekord frekwencji w MLS. I padł. Na Mercedes-Benz Stadium pojawiło się 70 425 kibiców! Wszyscy, którzy zgromadzili się na stadionie lub przed telewizorami, zobaczyli kapitalne spotkanie. Ten mecz można mianować do grona najlepszych spotkań tego sezonu. Dostarczył wszystkiego, na co czekaliśmy: emocji, wysokiego tempa, przepięknych bramek, wyrównanej rywalizacji. Jeżeli ktoś rozpoczął swoją przygodę z MLS od tego spotkania, raczej prędko się nie odkocha.
Od pierwszej do ostatniej minuty pojedynek prowadzili Dom Dwyer i Josef Martínez. Ten pierwszy na bramkę w barwach Orlando City czekał aż 445 minut, ale jak już zaczął strzelać, to do siatki trafił dwukrotnie w ciągu 29 minut. Lwy aż trzykrotnie wychodziły na prowadzenie, ale za każdym razem Wenezuelczyk doprowadzał do wyrównania. Tym samym ustrzelił hat-tricka w drugim meczu z rzędu. Tym samym dołączył do Eddiego Johnsona i Robbiego Keana, którym udało się tego dokonać przed nim. 24-latek został też piątym piłkarzem w historii MLS, który uzbierał na swoim koncie trzy hat-tricki w ciągu jednego sezonu. Wydawało się, że po kontuzji na początku sezonu, odpadnie z wyścigu o koronę króla strzelców, ale on nie ma zamiaru odpuszczać. Na razie uzbierał 16 goli w 14 meczach.
Atlanta United zdobywa kolejne punkty i walczy o utrzymanie pozycji, która zapewni im udział w play-offach. Orlando City dzięki wygranej w poprzednim tygodniu i remisie wciąż są w grze o lokatę w pierwszej szóstce. Rywalizacja w Konferencji Wschodniej zapowiada się fantastycznie do ostatniego meczu.
Największe frekwencje w historii MLS:
Atlanta United - Orlando City | 16 września 2017 | 70 425 |
Los Angeles - Metro Stars | 13 kwietnia 1996 | 69 255 |
Seattle Sounders - Portland Timbers | 25 sierpnia 2013 | 67 385 |
Seattle Sounders - Portland Timbers | 7 października 2012 | 66 452 |
NY Red Bulls - LA Galaxy | 18 sierpnia 2007 | 66 237 |
Seattle Sounders - LA Galaxy | 27 października 2013 | 66 216 |
Whitecaps na szczycie
Vancouver Whitecaps to taki kopciuszek wśród kanadyjskich zespołów, podobnie, jeżeli chodzi o Cascadia Cup. Tymczasem właśnie oni awansowali do play-offów jako pierwsza kanadyjska drużyna. W tym sezonie długo utrzymywali bezpieczną pozycję, ale w końcu zaatakowali i aktualnie są liderem Konferencji Zachodniej.
Pewna wygrana z Minnesotą
W meczu z Minnesotą United piłkarze Vancouver Whitecaps wyszli nieco osłabionym składem, ale nie przeszkodziło im to w pewnej wygranej. Już w 5’ do siatki trafił Yordy Reyna, który wykorzystał kapitalne podanie Marcela de Jonga, jeszcze lepiej przyjął futbolówkę i ostatecznie wpakował piłkę do siatki. To trzecie trafienie Peruwiańczyka w ostatnich pięciu meczach.
de Jong ➡️ Reyna ➡️ BACK OF THE NET!!!! #VWFC #VANvMIN https://t.co/NLW5OQHZDZ
— Vancouver Whitecaps (@WhitecapsFC) 14 września 2017
Jeszcze w pierwszej połowie wynik podwyższył Erik Hurtado, a w końcówce meczu wynik ustalił Brek Shea. Dla byłego piłkarza Orlando City była to szansa na pokazanie się z dobrej strony pod nieobecność Fredy’ego Montero, który w tym meczu na boisku pojawił się dopiero w końcówce meczu.
The Loons byli częściej przy piłce, ale nie potrafili wykreować sobie wielu sytuacji, a jeżeli już do takich dochodzili, to najczęściej kończyło się to niecelnym strzałem. Vancouver Whitecaps byli o klasę lepszym zespołem i pewnie wygrali to spotkanie.
Remis w doliczonym czasie gry
W pojedynku Vancouver Whitecaps z Columbus Crew błyszczeli gracze, którzy jeszcze nie tak dawno stali po drugiej stronie barykady. Pod koniec marca doszło do wymiany na linii Whitecaps – The Crew. Do Ohio przeszedł Kekuta Manneh, do Kanady Tony Tchani (nie zagłębiajmy się już w szczegóły dotyczące allocation money). Zarówno jeden, jak i drugi wpisali się na listę strzelców. Kekuta Manneh asystował przy bramce Kamary, a potem sam pokonał Davida Ousteda.
Dla Vancouver Whitecaps jako pierwszy do siatki trafił Fredy Montero, ale kluczowa była jego asysta przy bramce Tchaniego. To właśnie były gracz Columbus Crew zapewnił piłkarzom Carla Robinsona remis w tym meczu. Warto też dodać, że gdyby nie podanie Jake’a Nerwinskiego (#7 SuperDraftu 2017), Whitecaps przegraliby to spotkanie. Kolejne dobre zawody rozegrał Yordy Reyna, ale Peruwiańczyk przyzwyczaił nas do tego, że ostatnio nie schodzi poniżej pewnego poziomu. On i Jake Nerwinski to dwóch największych wygranych tego sezonu.
Bez największych gwiazd, za to z wynikami
Do Kalifornii nie poleciał ani Sebastian Giovinco, ani Jozy Altidore. Nie przeszkodziło to Toronto FC w zdeklasowaniu rywala. Nie było to szczególnie trudne, bo formę i „możliwości” LA Galaxy w tym sezonie znamy. Podopieczni Grega Vanneya strzelili cztery bramki i wrócili do domu. Robota wykonana.
Nad tym, co prezentuje aktualnie zespół Sigiego Schmida rozwodzić się nie będę. Zrobił to za mnie Wiktor, a ja już bardziej znęcać się nie będę. No dobrze. Piłkarze mieli wykopać się z mułu, tym czasem oni kopią coraz głębiej. Za każdym razem, kiedy myślę, że gorzej się nie da, ci panowie pokazują mi, że można. Co dał transfer Michaela Cianiego? Jeszcze gorszą obronę. Zmiana ustawienia była obiecująca i na tym się skończyło. LA Galaxy potrzebują zmian. Najlepiej od zaraz.
Wczoraj napisałem o LA Galaxy niemiłe rzeczy => https://t.co/fKQoDOuZBV
Po tym meczu myślę, że byłem zbyt łagodny xD #mlspl pic.twitter.com/glyQ5VCT9m
— Victor Soboyo (@VSoboyo) 17 września 2017
Toronto pewnie kroczy po Supporters’ Shield i wiele wskazuje na to, że przy okazji pobiją rekord zdobytych punktów w jednym sezonie. Pod nieobecność swoich największych gwiazd pewnie pokonali rywala, a Víctor Vázquez kolejny raz dał nam znać o tym, że będzie liczył się walce o tytuł najlepszego gracza wchodzącego do ligi w tym sezonie (Newcomer). Swoje szanse wykorzystali także Nicolas Hasler (asysta), Joanthan Osorio (asysta drugiego stopnia) i Tosaint Ricketts (dwa gole).
Piłkarze z Utah wciąż walczą o play-offy
Real Salt Lake skreślali już wszyscy, ale w ostatnim czasie odnaleźli swój styl i radzą sobie naprawdę dobrze. Środek obrony: doświadczony Marcelo Silva i młody Justen Glad funkcjonuje bardzo dobrze, a Albert Rusnák i Jefferson Savarino wyczyniają cuda z przodu. Mike Petke poukładał ten zespół na tyle, na ile był w stanie. W końcu przyniosło to efekty i może być tylko lepiej. Aktualnie zajmują ostatnie miejsce premiowane awansem do play-offów.
W meczu z Portland Timbers gola i asystę zapisał na swoje konto wspomniany już wcześniej Albert Rusnák. Drugiego gola strzelił również wspomniany Jefferson Savarino. Jednak show skradł Diego Valeri. Argentyńczyk kolejny raz trafił do siatki i ustanowił nowy rekord MLS: strzelał gola w każdym z ostatnich ośmiu meczów. Portland Timbers jednak przegrali to spotkanie. Całość Valeri podsumował tak: „To jest dla mnie zaszczyt. Staram się po prostu pomagać drużynie… ale my potrzebujemy zwycięstw”.
Strażacy wracają do żywych
Właśnie takiego meczu potrzebowali piłkarze Chicago Fire. Po serii porażek i mało przekonujących zdobyczy punktowych wreszcie wygrali w miarę przekonującym stylu. Zważając na brak Bastiana Schweinsteigera i Michaela de Leeuwa, wyglądało to naprawdę dobrze. Strzelanie rozpoczął… Ian Harkes. Pechowe trafienie młodego piłkarza dało Chicago Fire prowadzenie, którego nie wypuścili do końca meczu.
Na początku drugiej połowy do siatki trafił Brandon Vincent. Kilkukrotnie bliski strzelenia bramki był David Accam, który był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Pracował zarówno w ofensywie (6 kluczowych podań, 4 udane dryblingi), jak i defensywie (10 odzyskanych piłek, 3 odbiory, przechwyt). Gwóźdź do trumny D.C. United wbił Nemanja Nikolić, który w 90’ wykorzystał rzut karny. Było to 18. trafienie reprezentanta Węgier w tym sezonie. Wyrównał tym samym rekord Antona Razova z 2000 roku, który w ciągu jednego sezonu strzelił 18 goli w barwach Chicago Fire.
Przetarcie przed finałem U.S. Open Cup
Piłkarze Petera Vermesa pewnie pokonali NE Revolution w ostatnim meczu przed finałem U.S. Open Cup. Goście nie uczą się na własnych błędach i znowu ponieśli tego konsekwencje. Co prawda w 4’ Teal Bunbury zdobył bramkę, ale trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że było to niezwykle szczęśliwe trafienie dla The Revs i niezwykle pechowe dla Sportingu KC. Radość piłkarzy Jaya Heapsa nie trwała długo, zaledwie kilka minut później czerwoną kartkę zobaczył Krisztián Németh (były piłkarz SKC) i opuścił plac gry. Wyrównującą bramkę już w 16’ zdobył Gerso Fernandes, a jeszcze przed końcem pierwszej połowy Diego Rubio wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Otwarcie drugiej części gry było równie udane: 24-letni Chilijczyk strzelił drugiego gola, ustalając tym samym wynik meczu. Był to pierwszy dublet Diego Rubio w MLS. Ten mecz będzie długo pamiętał Kévin Oliveira. Kilka dni wcześniej podpisał kontrakt z pierwszym zespołem Sportingu KC, a przy pierwszej nadarzającej się okazji wbiegł na murawę. W swoim debiucie zastąpił Gerso Fernandesa, który rozegrał bardzo dobre zawody.
Po tym meczu Jay Heaps pożegnał się z posadą trenera NE Revolution. W Klubie spędził 14 lat: 8 lat jako piłkarz, 6 jako trener. To piąty trener, który został zwolniony w tym sezonie MLS. Jeszcze nigdy w historii tej ligi nie zwolniono tylu szkoleniowców w ciągu jednego sezonu.
Pokazać się z dobrej strony
Plan Minnesoty United na ten sezon jest jasny, cieszyć się z gry w MLS, pokazać się z dobrej strony. Mecz z Montrealem Impact był dopiero drugim wyjazdowym spotkaniem, które podopieczni Adriana Heatha wygrali w tym sezonie.
Chcąc liczyć się w walce o play-offy, Impact musieli ten mecz wygrać. Terminarz nie jest sprzymierzeńcem, a do szóstego miejsca wciąż tracą kilka oczek. Piłkarze Mauro Biello dobrze rozpoczęli ten mecz. W 9’ na prowadzenie wyprowadził ich doświadczony Patrice Bernier, strzelając swojego pierwszego gola od 2013 roku. Wynik mógł, a nawet powinien podwyższyć Ignacio Piatti. Niestety nie wykorzystał rzutu karnego. Z kolei w tym elemencie gry, zaledwie kilka minut później nie pomylił się Kevin Molino i w 20’ mieliśmy remis. Taki wynik utrzymał się do końca pierwszej połowy.
W drugiej części gry gospodarze ponownie objęli prowadzenie (przepiękna bramka Blerima Dzemailiego), ale równie szybko padło wyrównanie. Po akcji zespołowej w polu karnym rywala do siatki trafił Christian Ramirez. Kilka minut później opuścił boisko, a na murawie pojawił się Abu Danladi. To właśnie on strzelił gola na wagę zwycięstwa. W 89’ popisał się fenomenalnym uderzeniem. Asystę przy trafieniu zaliczył Ethan Finaly – najlepszy transfer The Loons w letnim okienku transferowym. Co ciekawe, Minnesota United wyprzedza w tabeli Konferencji Zachodniej zarówno Colorado Rapids, jak i LA Galaxy.
Never. Ever. Quit. #MNUFC | @abudanladi9 pic.twitter.com/XZIbitjVOM
— Minnesota United FC (@MNUFC) 17 września 2017
Badji na ratunek
Piłkarze New York City FC prowadzili przez większą część meczu z Colorado Rapids i choć spotkanie było wyrównane, to wydawało się, że goście utrzymają prowadzenie do ostatniego gwizdka sędziego. W 19’ przepięknego gola strzelił Tommy McNamara. Była to dopiero trzecia bramka tego zawodnika w tym sezonie. Za każdym razem strzelał gola na wyjeździe, przeciwnikowi z Konferencji Zachodniej, a bramka była na wagę punktów (remis z FC Dallas, wygrana z SJ Earthquakes).
Tym razem do wyrównania doprowadził Dominique Badji, który ostatnio specjalizuje się w strzelaniu bramek w końcówkach meczów. Z kolei w traceniu bramek w końcówkach spotkań specjalizują się podopieczni Patricka Vieiry. W tym sezonie stracili gola w ostatnich pięciu minutach w czterech meczach, trzy z nich zakończyły się remisem.
Spotkanie z Colorado Rapids na dłużej zapamięta James Sands, który w 67’ zadebiutował w Major League Soccer, zmieniając Pirlo. 17-latek jest pierwszym wychowankiem New York City FC w historii. W ciągu 23 minut zaliczył 10 celnych podań (90,9% skuteczności) oraz pięć interwencji w obronie (2 odzyskane piłki, przechwyt, blok, wybicie). Przed młodym pomocnikiem jeden z najważniejszych sprawdzianów w dotychczasowej karierze: Mistrzostwa Świata U-17 w Indiach.
Dla tych, którym umknęło: 17-letni James Sands, pierwszy wychowanek w historii NYCFC zadebiutował w meczu z Colorado Rapids. ? #MLSpl pic.twitter.com/Zlrcw2L9yr
— Katarzyna Przepiórka (@pustulkaa) 19 września 2017
#Wondo251, SJ Earthquakes wygrywają z Houston Dynamo
Dzięki wygranej z Houston Dynamo piłkarze SJ Earthquakes wciąż utrzymują pozycję dającą miejsce w play-offach. O nią muszą walczyć zawodnicy Wilmera Cabrery, bo ta z każdym kolejnym meczem ucieka im coraz bardziej. Wiadome jest, że Houston Dynamo mają problemy z wygrywaniem meczów na wyjazdach, ale bez tego mogą zakończyć sezon zaraz po sezonie regularnym.
Jedyną bramkę w tym meczu strzelił Danny Hoesen, ale to był mecz Chrisa Wondolowskiego. Kolejne sezony mijają, a 34-latek wciąż jest kluczowym piłkarzem SJ Earthquakes. W meczu z Houston Dynamo rozegrał 251. mecz w barwach The Quakes, bijąc tym samym dotychczasowy rekord Ramiro Corralesa i zostając samodzielnym liderem tej klasyfikacji.
Andre Blake show
Ostatni mecz 28. tygodnia MLS nie był porywającym spotkaniem. NY Red Bulls podejmowali Philadelphię Union, a Jesse Marsch dał szansę swoim zmiennikom. Czerwone Byki grały drugim garniturem ze względu na zbliżający się finał U.S. Open Cup, gdzie zmierzą się ze Sportingiem KC.
NY Red Bulls byli lepszym zespołem, ale pomiędzy słupkami gości stał Andre Blake. To właśnie jego interwencje zapewniły The Union jeden punkt w tym meczu. Jamajczyk interweniował ośmiokrotnie, a podopieczni Jima Curtina zachowali ósmy czyste konto w tym sezonie. Remis nie daje zbyt wiele obu drużynom. Union zajmują przedostatnie miejsce w tabeli, a NY Red Bulls ostatnie, które daje awans do play-offów.
Mecz dla obrońców, Dallas zremisowali z Seattle
Zarówno jedni, jak i drudzy mogą mówić o stracie punktów, choć ta najbardziej dotknęła gospodarzy. Remis nie urządza FC Dallas w żaden sposób. Nie wygrali mecz od 23 lipca i stracili miejsca premiowane awansem do play-offów. W Teksasie jest napięta atmosfera, a piłkarze sami utrudniają sobie życie.
To był mecz dla obrońców. Oba bloki defensywne zdały ten test na medal, ale na tym etapie rozgrywek nikogo nie uszczęśliwia bezbramkowy remis. Bardzo blisko zdobycia bramki tuż przed końcem pierwszej połowy był Kellyn Acosta, ale fantastyczną interwencją popisał się Stefan Frei, a wynik utrzymał się do końca spotkania.
Komplet wyników 28. tygodnia MLS
Atlanta United 7:0 NE Revolution (skrót)
Vancouver Whitecaps 3:0 Minnesota United (skrót)
Atlanta United 3:3 Orlando City (skrót)
Vancouver Whitecaps 2:2 Columbus Crew (skrót)
Montreal Impact 2:3 Minnesota United (skrót)
FC Dallas 0:0 Seattle Sounders (skrót)
Chicago Fire 3:0 D.C. United (skrót)
Sporting KC 3:1 NE Revolution (skrót)
Colorado Rapids 1:1 New York City FC (skrót)
Real Salt Lake 2:1 Portland Timbers (skrót)
LA Galaxy 0:4 Toronto FC (skrót)
SJ Earthquakes 1:0 Houston Dynamo (skrót)
NY Red Bulls 0:0 Philadelphia Union (skrót)