Już dzisiaj czeka nas maraton z Major League Soccer na najwyższym poziomie. Mowa oczywiście o rewanżowych starciach półfinałowych w obu konferencjach. Po pierwszej serii spotkań wiemy…, że nic nie wiemy. Zapowiada się zatem pełna emocji noc za oceanem.
Colorado Rapids – LA Galaxy, godz. 20.00 (Eurosport 1)
Piłkarze Los Angeles Galaxy jadą do Colorado bronić skromnego zwycięstwa wywalczonego przed własną publicznością. Mecz na StubHub Center do najpiękniejszych nie należał. Zawodnicy Pablo Mastroeniego skutecznie utrudniali życie piłkarzom z Miasta Aniołów, którzy, pomimo tego, że dominowali, niesamowicie męczyli się przez dziewięćdziesiąt minut gry na boisku. Ostatecznie gospodarze tamtego starcia wyszli na prowadzenie po akcji Jelle van Damme’a i uderzeniu Giovaniego Dos Santosa. Ratować sytuację próbował Axel Sjöberg, ale jego interwencja była tak niefortunna, że futbolówka trafiła do siatki, odbijając się od słupka…
Trzeba jednak sobie powiedzieć, że Rapids są w tym sezonie jedyną niepokonaną druzyną przed własną publicznością. Możemy się spodziewać, że na Dick’s Sporting Goods Park zobaczymy prawdziwą walkę o awans do finału Konferencji Zachodniej. Po niesamowitym sezonie zasadniczym w wykonaniu Colorado możemy oczekiwać tego, co najmniej oczekiwane. W pierwszym scenariuszu Colorado Rapids zagrają fantastyczny mecz, deklasując rywala, w drugim to oni będą tą uciemiężoną stroną, która sprawi ogromną niespodziankę, przegrywając na własnym stadionie pierwszy i ostatni raz w sezonie.
NY Red Bulls – Montreal Impact, godz. 22.00 (Eurosport 1)
Chyba nikt nie spodziewał się, że spotkanie zakończy się zwycięstwem Montrealu Impact. Za Czerwonymi Bykami przemawiał fakt, że do końca bili się o Supporters Shield oraz seria 20 meczów bez porażki. Tymczasem gospodarze poprzedniego starcia zatrzymali zabójczy duet Bradley Wright-Philips (24 bramki) oraz Sacha Kljestan (20 asyst). Bramkę zdobył Matteo Mancosu po podaniu Donadela, a NY Red Bulls, pomimo zdecydowanej przewagi, nie potrafili przełożyć tego na gole.
Przed rewanżowym starciem to właśnie zawodnicy z Red Bull Arena są faworytem. Odrobienie jednobramkowej straty nie powinno być problemem dla gospodarzy, którzy w sezonie zasadniczym dwukrotnie pokonali Montreal Impact przed własną publicznością.
New York City FC – Toronto FC, godz. 00.30
W drugiej części Nowego Jorku piłkarze Patricka Vieiry podejmą inną kanadyjską drużynę – Toronto FC. W pierwszym starciu obu drużyn to zespół z BMO Field pokazał klasę, pokonując New York City FC 2:0 po golach Altidore i Rickettsa. Greg Vanney nie może być jednak spokojny o wygraną, bo historia pokazała, że dwubramkowa przewaga to tyle, co nic. W dodatku do drużyny NYC FC powraca Andrea Pirlo i Frank Lampard. Na Yankee Stadium będziemy świadkami najbardziej porywającego meczu. Toronto nie zabunkruje się we własnym polu karnym, a David Villa i spółka będą starali się za wszelką cenę wygrać. Zapowiada się fantastyczne widowisko.
FC Dallas – Seattle Sounders, godz. 03.00
Teoretycznie rewanż powinien być przypieczętowaniem awansu Seattle, którzy jedną nogą są już w finale Konferencji Zachodniej. Ściągnięcie Nicolása Lodeiro przez Sounders było najlepszym ruchem transferowym w Major League Soccer. Urugwajczyk w dużej mierze zapewnił drużynie awans do play-offów, to on strzelił zdobywcom Supporters Shield dwie bramki.
FC Dallas jest w fatalnej sytuacji. Odrobienie trzybramkowej straty będzie zadaniem graniczącym z cudem. Nie można zapomnieć o kontuzji Mauro Díaza. Lider zespołu nie pomoże Teksańczykom. Należy jednak pamiętać, że rok temu Dallas także mierzyli się z Seattle Sounders w play-offach i po porażce na stadionie rywala, zwyciężyli u siebie, odsyłając piłkarzy z CenturyLink Field z kwitkiem.