Niedzielnego wieczora byliśmy świadkami jednego z najbardziej szalonych meczów w historii MLS. Dużo bramek, spektakularne powroty, kontrowersyjne decyzje sędziego, popisy największych gwiazd, emocje do ostatniego gwizdka. Kibice na Yankee Stadium unieśli stadion kilka metrów nad ziemię.
Spotkanie rozpoczęło się o 21.00 czasu polskiego, czyli o trzeciej po południu w Stanach Zjednoczonych. Nie trudno się zatem domyślić, że temperatura mocno dokuczała piłkarzom, w końcu grali w ponad trzydziestostopniowym upale. Nie przeszkadzało to jednak kibicom, którzy licznie przybyli na Yankee Stadium, nie mówiąc już o kibicach w Europie, była to bowiem idealna pora na oglądanie meczu.
Wszyscy czekali na debiut Franka Lamparda, który ostatecznie nie mógł zagrać z powodu kontuzji mięśniowej łydki, nie jest to jednak poważny uraz i były gracz Chelsea powinien zameldować się w podstawowym składzie NYC FC w następnym spotkaniu. Wystąpił za to Andoni Iraola, a w przerwie pojawił się Angelino. W ekipie gospodarzy brakowało Mixa Diskeruda, który reprezentuje USA na Gold Cup CONCACAF. Zdecydowanie większe problemy kadrowe miał zespół gości, tam bowiem aż kilku reprezentantów podstawowego składu zostało powołanych do reprezentacji.
Starcie rozpoczęło się od zdecydowanej przewagi Jankesów, którzy wykorzystywali przewagę własnego boiska i to dosłownie! Toronto grało w poprzedniej kolejce na największym stadionie w MLS (pod względem wymiarów), a teraz przyszło im się zmierzyć na najmniejszym, w dodatku przystosowanym przede wszystkim do baseballa… Nic zatem dziwnego, że każdy, kto pojawia się na Yankee Stadium, jest w początkowych minutach zdezorientowany. Nie inaczej było i tym razem. David Villa raz po raz nękał obrońców rywali, szarżując lewą stroną, co musiało się ostatecznie zakończyć bramką. Ta padła w 17′ a jej autorem był oczywiście El Guaje, pokonując Chrisa Konopkę bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego. Zaledwie dwie minuty później swój popis rozpoczął sędzia tego spotkania – Ted Unkel, który w 19′ podyktował pierwszego karnego w tym meczu – pierwszego i mocno wątpliwego. Arbiter wskazał na „wapno” po faulu Ballouchy’ego na kapitanie Toronto – Cheyrou. Do futbolówki podszedł oczywiście Sebastian Giovinco, który posłał piłkę wprost na lewy słupek bramki Soundersa. Tymczasem gospodarze nie zwalniali tempa, przeprowadzając kolejną groźną akcję. Do dośrodkowania Villi doszedł Watson-Siriboe, główkując w stronę bramki przeciwnika. Niewiele brakowało, a już po dwudziestu minutach gry, bylibyśmy świadkami kolejnego gola. Fatalnie w tej sytuacji zachował się Perquis, który nawet nie wyskoczył do futbolówki, stojąc biernie przy rosłym obrońcy NYC FC.
Po tej akcji goście poczuli, że nie stoją jeszcze na straconej pozycji i zaczęli coraz częściej atakować bramkę Nowojorczyków, ale tam pomiędzy słupkami świetnie spisywał się Josh Sounders, wybijając w charakterystyczny sposób każdą piłkę. W 28′ arbiter ponownie wskazał na jedenasty metr, ale tym razem pod bramką Konopki. Do piłki podszedł oczywiście David Villa, ale podobnie jak Giovinco nie wykorzystał okazji do zdobycia bramki, jednak ta i tak trafiła do siatki. Po obronie Konopki futbolówka trafiła do Mullinsa, a ta, zmierzając do bramki, odbiła się od Damiena Perquisa – winowajcy rzutu karnego i gol został zaliczony byłemu reprezentantowi Polski.
Długo nie czekaliśmy na kolejną porcję emocji i bramki. Ted Unkel ponownie wskazał na rzut karny i to wcale nie był żart! Tym razem Watson-Siriboe sfaulował młodego Delagano, a do piłki podszedł ponownie były gracz Juventusu i tym razem pokonał Josha Soundersa. Jaką pewnością siebie dysponuje ten piłkarz, że trafił do siatki, uderzając w ten sam róg, kiedy pomylił się za pierwszym podejściem! Goście wzięli się do pracy i chyba nikt nie spodziewał się, że sytuacja z derbów Nowego Yorku (po dobrej grze i prowadzeniu NYC przegrali) się powtórzy i to w pierwszej połowie! Tak, Toronto wyszło na prowadzenie, a Giovinco zaprezentował nam prawdziwy pokaz strzelecki w przeciągu kilku minut. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy świetną asystę Jacksona wykorzystał właśnie on, podobnie, jak kilka minut później, kompletując hat-tricka. Goście powinni trafić jeszcze raz do siatki, ponieważ w ostatniej minucie Facey podał piłkę wprost pod nogi Giovinco, ale genialną interwencją popisał się bramkarz New York City FC. Pierwsza połowa była genialnym widowiskiem, pełnym emocji i zwrotów akcji.
Drugą część gry rozpoczęliśmy od zmiany w ekipie gospodarzy. Jason Kreis zdecydował się na wprowadzenie Angelino za fatalnie spisującego się Watsona-Siriboe, zmieniając tym samym ustawienie zespołu na grę z trójką obrońców. Czy to poprawiło grę drużyny? Na pewno podniosła się jakość w ofensywie, gdzie świetnie pokazywał się wypożyczony z Manchesteru City wspomniany wcześniej Angelino, często atakując lewą flanką, przez co David Villa mógł się cofnąć i zagrać piłkę do lepiej ustawionych kolegów. Ta zmiana wcale nie spowodowała, że tempo meczu się zmniejszyło. Pierwsza połowa dała nam wiele emocji i bramek, a drugie 45 min. wcale nie było gorsze. Gospodarze grali zdecydowanie lepiej, choć obrona nadal mogła spowodować zawał serca u kibiców na Yankee Stadium. Świetnym przykładem będzie tu podanie Chrisa Wingerta do Giovino, który obił słupek bramki Soundersa po raz drugi w tym meczu!
Jeżeli myśleliście, że sędzia wyczerpał limit rzutów karnych w tym meczu, mocno się zdziwiliście, kiedy w 64′ arbiter wskazał na jedenasty metr. Ta jedenastka była najbardziej oczywista ze wszystkich, choć trzeba przyznać, że Chris Konopka nie powinien faulować Davida Villi we własnym polu karnym, chociażby z tego względu, że Hiszpan nie miał najmniejszych szans na to, żeby dojść do futbolówki, nie mówiąc już o tym, aby skierować ją do siatki… Do wykonania stałego fragmentu gry poszedł oczywiście kapitan NYC, co zakończyło się bramką wyrównującą. Kilka minut później Jason Kreis zdecydował się na wprowadzenie do gry Kwadwo Poku za Tommy’ego McNamarę. Jeszcze kilka meczów temu można by powiedzieć, że ten piłkarz z pewnością wniesie dużo do gry zespołu. Nie tym razem, McNamara dawał zdecydowanie więcej swojej drużynie, a zawodnik rodem z Ghany zmarnował kilka wyśmienitych okazji, m.in. w końcówce meczu, kiedy gospodarze mieli okazję zakończyć kontratak i wyjść na prowadzenie, podał wprost pod nogi obrońców przeciwnika, mając trzech lepiej ustawionych kolegów z zespołu…
Wracając do samego meczu, to nie był koniec emocji, choć mecz zakończył się remisem. Wcześniej jednak spotkanie skończyło się dla Damiena Perquisa, który zagrał bardzo słabe spotkanie, w dodatku złapał kontuzję i musiał opuścić murawę przed czasem. Jeżeli ten mecz oglądał ktoś ze sztabu Adama Nawałki, z pewnością nie zaoferuje trenerowi reprezentacji Polski powołania tego gracza. W ostatnich minutach meczu błąd Andoniego Iraoli wykorzystał oczywiście Sebastian Givinco, który po rajdzie lewą flanką wyłożył piłkę młodemu Marco Delgado. Jeśli komuś wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty, grubo się pomylił. Dwie minuty później bramkę zdobył Patrick Mullins, tym razem została ona zapisana jemu, nie Perquisowi, tak jak to się stało w pierwszej połowie. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później włoski napastnik mógł ponownie wyprowadzić Toronto na prowadzenie, ale nieznacznie się pomylił. Zaowocowało to kontratakiem Jankesów, ale Kwadwo Poku zaprzepaścił tę dogodną sytuację, o czym pisałam kilka linijek wyżej.
Ostatecznie ten pełen emocji mecz zakończył się wynikiem remisowym, a kibice zgromadzeni na stadionie w to niedzielne popołudnie mogli zobaczyć osiem bramek i prawdziwy popis dwóch liderów obu drużyn, czyli Davida Villi i Sebastiana Giovinco. Myślę, że każdy, kto oglądał to spotkanie, przekonał się do Major League Soccer, bo który kibic piłki nożnej nie kocha pięknych bramek, zwrotów akcji i emocji do samego końca?
New York City FC 4:4 Toronto FC
1:0 David Villa 17′
2:0 Damien Perquis (samobójczy) 29′
2:1 Sebastian Giovinco (karny) 34′
2:2 Sebastian Giovinco (Jackson, Collen Warner) 40′
2:3 Sebastian Giovinco (Robbie Findley, Marco Delgado) 43′
3:3 David Villa (karny) 65′
3:4 Marco Delgado (Sebastian Giovinco) 82′
4:4 Patrick Mullins 84′
Andoni Iraola 60′, Mehdi Ballouchy 66′
Nick Hagglund 26′, Collen Warner 62, Justin Morrow 90’+3
NYC FC: Josh Saunders – Chris Wingert, Shay Facey, Kwame Watson-Siriboe (Angelino 46′), Andoni Iraola – Andrew Jacobson, Ned Grabavoy – Thomas McNamara (Kwadwo Poku 67′), Mehdi Ballouchy (Pablo Álvarez 76′) – Patrick Mullins, David Villa (c)
Ławka rezerwowych: Ryan Meara, Jeb Brovsky, RJ Allen, Angelino, Kwadwo Poku, Pablo Álvarez, Adam Nemec
Trener: Jason Kreis
Toronto FC: Chris Konopka – Daniel Lovitz, Damien Perquis (Eriq Zavaleta 76′), Nick Hagglund, Justin Morrow – Jackson (Warren Creavalle 83′), Collen Warner, Marco Delgado – Benoit Cheyrou (c) – Robbie Findley, Sebastian Giovinco
Ławka rezerwowych: Joe Bendik, Mark Bloom, Eriq Zavaleta, Warren Creavalle, Jay Chapman, Luke Moore, Jordan Hamilton
Trener: Greg Vanney
Sędzia: Theodore Unkel Asystenci: Jeff Muschik, Claudiu Badea Sędzia techniczny: Alex Chilowicz
Stadion: Yankee Stadium
Widzów: 27 533
źródło: własne, fot.: facebook.com/newyorkcityfc, facebook.com/torontofc