Dzisiejszej nocy rozpoczynamy mocno okrojoną 27. kolejkę MLS. Tak, Major League Soccer rozgrywa swoje mecze także podczas przerw reprezentacyjnych. Warto też dodać, że aż 61 piłkarzy opuściło swoje zespoły, udając się na zgrupowania. Jak widzicie, MLS to bardzo specyficzna liga, jedna z najciekawszych i najbardziej zaskakujących na świecie, ale dzisiaj możemy spodziewać się absolutnie wszystkiego!
NE Revolution vs Orlando City (godz. 1.30)
Orlando zagra bez swojej największej gwiazdy – Kaká, który ostatnio nie błyszczał formą, został powołany na zgrupowanie reprezentacji Brazylii. Dużym osłabieniem jest też powołanie Cyle’a Larina (Kanada), mniejszym Darwina Cerena (Salwador). W dodatku za kartki pauzuje Carlos Rivas. Zaczęłam od Orlando, które w tym meczu absolutnie nie jest faworytem – ostatnie 5 spotkań dosadnie przedstawia zniżkę formy: 3 porażki i 2 remisy. Za to piłkarze New England są na fali wnoszącej: 4 zwycięstwa i 1 remis. Do dodatek mecz odbędzie się na Gillette Stadium, zatem podopieczni Jay’a Heapsa mogą liczyć na wsparcie swoich kibiców. Jedynym poważnym osłabieniem Rewolucjonistów jest oczywiście powołanie Jermaine’a Jonesa, pomimo tego to właśnie oni są faworytami. Dotychczas obie ekipy mierzyły się ze sobą tylko raz, a mecz skończył się remisem (Orlando 2:2 NE, Larin 75′ Collin 90′ – Davies 19′ Rowe 71′).
Typy:
zwycięstwo NE Revolution (kurs 1.44)
Montreal Impact vs Chicago Fire (godz. 2.00)
Na Stade Saputo zmierzą się dwie drużyny, które znajdują się w kryzysie, choć Strażacy nie muszą gasić tak wielkiego pożaru, jaki dotknął Montreal. Gospodarze nie wygrali z ostatnich 5 meczów przegrali 4 i zremisowali 1, nie wygląda to za dobrze. Chicago ostatnie spotkanie zremisowali, poprzednie wygrali z New York Red Bulls, co nie jest małym osiągnięciem. Można powiedzieć, że zwodnicy Chicago Fire to faworyci, nie murowani, bo na stadionie rywala rzadko wygrywają, ale na ich korzyść działa również fakt, że aż 5 graczy Montrealu zostało powołanych do reprezentacji, w gronie Strażaków o dwóch mniej. Niemniej jednak powinniśmy być świadkami dość wyrównanego pojedynku.
Typy:
zwycięstwo Chicago Fire (kurs 3.80)
Seattle Sounders vs Toronto FC (godz. 4.00)
Seattle Sounders wracają na właściwe tory. Po fatalnej serii powoli zaczynają nabierać rozpędu, a dodatkowym zastrzykiem energii były bez wątpienia derby z Portland, które zakończyły się zwycięstwem Seattle. Jednak Toronto FC to rywal z najwyższej półki i nie będzie tak łatwo, więc zapowiada nam się wspaniały pojedynek. Na nieszczęście w meczu nie zagra Sebastian Giovinco (powołanie do reprezentacji Włoch) Clint Demsey czy Jozy Altidore. Na boisku zamelduje się natomiast Obafemi Martins (najskuteczniejszy strzelec Sounders) i Michael Bradley. W dotychczasowej historii obie drużyny mierzyły się ze sobą dziewięciokrotnie i aż 6 zwycięstw zanotowali piłkarze Seattle, tylko raz mecz zakończył się remisem. Nie podejmę się typowania zwycięzcy, ale wydaje się, że będzie to mecz kolejki.
Typy:
powyżej 1.5 bramki (kurs 1.25), bramkę zdobędzie Obafemi Martins (kurs 2.30)
SJ Earthquakes vs Philadelphia Union (godz. 4.30)
Ostatni mecz w nocy z soboty na nadzielę odbędzie się na Avaya Stadium, gdzie San Jose Earthquakes podejmie Philadelphię. Wszystkie znaki wskazują na łatwe zwycięstwo SJ i trudno się z tym nie zgodzić. Piłkarze Dominica Kinneara pewnie pokonali Sporting KC na wyjeździe (0:5!), DC United (również na wyjeździe) i będące w galaktycznej formie LA Galaxy 1:0. Takie wyniki robią wrażenie. Na dodatek kadra San Jose nie została rozerwana powołaniami, więc zespół może nadal pracować nad kolejnymi zwycięstwami. Philadelphia nie gra źle, ale w starciu z Kalifornijczykami skazana jest raczej na porażkę, tym bardziej że gra na wyjeździe.
Typy:
zwycięstwo SJ (kurs 1.85), powyżej 2.5 bramki (kurs 2.15)
fot. facebook.com/MLS