Tegoroczne rozgrywki Major League Soccer fani teksańskich drużyn najchętniej wrzuciliby do nieczytanej książki i położyli na najwyższą półkę, na którą na pewno nie sięgną ich dzieci. Najgorzej w tej ferajnie poszło ekipie, w której mieści się siedziba NASA – „Houston, mamy problem” – dosłownie.
Zmiana sponsora tytularnego nie przyniosła zawodnikom Taba Ramosa szczęścia. Jego podopieczni zdobyli w rozgrywkach zaledwie 30 punktów. Jak już jesteśmy przy trenerze, to chyba można powiedzieć, że on był największym rozczarowaniem sezonu. Były wielkie nadzieje, które zdecydowanie minęły się z rzeczywistością. Dodatkowo widać było brak pomysłu szkoleniowca na grę. Formę można uznać za stosunkowo katastrofalnie stabilną – od zwycięstwa z Vancouver Whitecaps 23 maja na następne trzy oczka fani musieli czekać do 12 września, gdy pokonali oni Austin FC.
Nowi właściciele niespecjalnie mieli pozytywny wpływ na natychmiastową poprawę wyników. Sympatycy drużyny usłyszeli, co chcieli usłyszeć: zwiększenia wydatków na klub, a także daleko idące zmiany. Na pewno to dużo w porównaniu do poprzednika, który niczego nie chciał zmienić. Na miejscu kibiców pozostaje mieć nadzieję, że najzwyczajniej w świecie nowy właściciel, Ted Segal, będzie chciał wyłożyć zdecydowanie większe sumy na zespół z Teksasu, tak aby znów walczył o trofea.
Piłkarsko wyglądało to tak, jak z wynikami – obrona wyglądała słabo, ale wciąż lepiej niż FC Cincinnati. W ciągu ostatnich ośmiu lat tylko raz udało im się zakwalifikować do fazy play-off (2017; w 2018 zdobyli Puchar USA, czyli U.S. Open Cup). Nie widać na horyzoncie szans na poprawę tego, co aktualnie jest, więc wygląda na to, że zespół czeka ponowna przebudowa. Teenage Hadebe oraz Tim Parker zaczęli się koniec końców nieźle ze sobą współpracować w środku obrony, jednak za późno… Adalberto Carrasquilla, przebywający w zespole na wypożyczeniu, prezentuje dobry poziom i był jednym z ciekawszych młodych zawodników w drużynie z Teksasu.
Do zespołu dołączył też Corey Baird, posiadający doświadczenie w amerykańskiej reprezentacji. Co można jeszcze powiedzieć o ich składzie? Pojawiła się spora rywalizacja wśród napastników. Do gry wkroczyli młodzi gracze: Mateo Bajamic i Griffin Dorsey ściągnięty na zasadzie wolnego transferu. Kolejnym ciekawym graczem był pozyskany z USL (drugi poziom rozgrywek w USA) Kanadyjczyk, Tyler Pasher, który miał kapitalny początek sezonu, gdzie w 10 spotkaniach zdobył cztery bramki i dwukrotnie asystował. Jednocześnie na ten moment w klubie pozostaje Fafà Picault – najlepszy strzelec minionego sezonu dla Dynamo.
Na murawie miał szansę zaistnieć też Ian Hoffmann, którego gorąco wspieram w jego rozwoju ze względu na talent, jakim dysponuje. Szkoda że Tab dawał mu tak mało szans na grę.
Przed ekipą El Naranja trudny okres przygotowawczy, jednocześnie na swojej liście graczy mają tylko jednego zgłoszonego jako Designated Player. Tym samym mogą pozyskać nawet dwóch piłkarzy, którzy być może odmienią losy teksańskiej marki. Mając w pamięci, jakie diamenty potrafili znaleźć w Ameryce Łacińskiej, to mogą być dużymi beneficjentami inicjatywy U-22. Kibice Houston Dynamo zapewne liczą na lepszy sezon (trudno aby było gorzej), mają nowe logo i nowych właścicieli, więc mam nadzieję że wreszcie nawiążą do złotych lat, przecież dwukrotnie wygrywali MLS Cup (2006, 2007).