Reprezentacja Grenady wraca na Gold Cup po 10 latach nieobecności. Pobicie poprzednich wyników nie powinno być szczególnie trudne – wystarczy strzelić więcej niż jedną bramkę. Brzmi łatwo, co nie? Tyle, że łatwo na pewno nie będzie.
Grenada. Pewnie połowa z Was właśnie sobie myśli: „Gdzie u licha leży Grenada?”. Wbrew pozorom nie jest to miasto w Hiszpanii (to Granada) ani też ten wielki kawałek skały (to Grenlandia). Mówimy tutaj o małej wysepce na Karaibach, leżącej w sumie najbliżej lądu (Wenezueli) zaraz obok Trynidadu i Tobago. Liczba ludności? No gdzieś koło 112 tysięcy. Małe państewko. Nie ma co się więc dziwić, że awans na Gold Cup to duża sprawa. Sam fakt, że udało się wygrać grupę w Lidze Narodów CONCACAF był kolosalnym sukcesem dla tej reprezentacji – dostanie się do grupy A to jedna sprawa, ale idący za tym właśnie awans na Złoty Puchar był celem numer jeden.
Sama kadra wygląda obiecująco, jak na możliwości wyspy. Nie AŻ tak obiecująco jak w Curaçao czy Surinamie, gdzie zaciąg holenderski robi robotę, ale nadal jest dobrze. Gracze, głównie z Wielkiej Brytanii, decydują się na grę dla Spice Boyz. W grupie 59. piłkarzy, którzy znaleźli się na szerokiej liście powołanych na Gold Cup, znalazło się kilku nowych graczy, a jeden z nich, Ollie Norburn z Shrewsbury Town znalazł się na ostatecznej 23-osobowej liście. Shrewsbury to zresztą ciekawy przypadek, bo aż czterech graczy w kadrze Spice Boyz ma koneksje z angielskim klubem. Grali tam w przeszłości także Omar Beckles (obecnie Leyton Orient) oraz Reice Charles-Cook (Welling United). Wszystko to rozpoczął transfer Aarona Pierre’a dwa lata temu. Zarówno Grenadę, jak i Town nazwano w tamtym okresie na Karaibach „kopciuszkiem”, a samą relację federacji z klubem „jak z bajki”.
Ostatni okres dla Grenady jest dość trudnym, wyniki nie były zadowalające w żadnym stopniu. W kwalifikacjach do mistrzostw świata podopieczni Michaela Findlaya wygrali tylko raz, zaledwie 1:0 z Wyspami Dziewiczymi Stanów Zjednoczonych, a doznając porażki z Montserratem, Salwadorem czy Antiguą i Barbudą. Ciężkie początki nowego szkoleniowca, bo słynny „efekt nowej miotły” to nie był na pewno. Gold Cup może to zmienić, ale nic za bardzo na to nie wskazuje. Grenada będzie chłopcem do bicia w grupie złożonej z Kataru, Hondurasu oraz Panamy. Każdy zdobyty gol powinien być świętowany jak zwycięstwo i tak też pewnie będzie. Ale taki jest los tego wyspiarskiego państwa. Kopciuszka z Karaibów. Tym razem ciężko liczyć na szczęśliwe zakończenie, ale z magią Wróżki Chrzestnej wszystko jest możliwe. Wystarczy uwierzyć.
TRENER
W styczniu tego roku kadrę Grenady przejął Kanadyjczyk, Michael Findley. 57-latek ostatnie dwa sezony spędził w bliskim mojemu sercu Canadian Premier League, gdzie, pracując bezpośrednio dla ligi, zajmował się działem rozwoju futbolu na stanowisku dyrektora (Director of Football Development). Potem jednak przyszły cięcia stanowisk związane z pandemią i tak oto nasz bohater wylądował na stanowisku pierwszego trenera reprezentacji Grenady. W przeszłości bywał on asystentem trenera na różnych szczeblach w Kanadzie, w tym także seniorskiej, gdzie przez chwilę (4 spotkania) nawet był tymczasowym pierwszym szkoleniowcem. Debiut? Nieciekawy – Grenada ekspresowo odpadła z walki o MŚ, wygrywając tylko z Wyspami Dziewiczymi. Okazją do rehabilitacji dla Findlaya będzie właśnie Gold Cup, choć tam będzie kilka razy trudniej o dobry wynik.
NAJWIĘKSZA GWIAZDA
Kapitan kadry Grenady, Aaron Pierre, jest jednym z bardziej doświadczonych zawodników w powołanej na Gold Cup. Zawodnik Shrewsbury Town wraz z swoim kolegą z zespołu, Olliem Norburnem, tworzą duet graczy z Grenady w angielskim klubie. W szerokiej kadrze znalazło się zresztą aż czterech piłkarzy z przeszłością w Town. Pierre, który jest podporą zarówno swojego klubu, jak i kadry narodowej, zmagał się z urazem na początku roku przez który nie zagrał w kwalifikacjach do Pucharu Karaibów – teraz jednak udało mu się wykurować w sam raz na Złoty Puchar.
MŁODY WILK
Młody napastnik Crawley Town, Ricardo German, zadebiutował w reprezentacji Spice Boyz w czerwcu tego roku w trakcie spotkań eliminacji do mistrzostw świata. Na co dzień grający w angielskiej League Two 22-latek ma być jednym z większych wzmocnień kadry Grenady, w końcu zebrał prawie 500 minut na angielskich boiskach, mimo braku występów w 2021. Mimo to kontrakt z nim został przedłużony i będzie on mógł zbierać dalej cenne doświadczenie w Crawley.
PLUSY I MINUSY
+ Powołanie nowych graczy z Wielkiej Brytanii. W kadrze opartej na lokalnych piłkarzach, każdy gracz zza oceanu jest niezwykle wartościowy.
+ W miarę młoda kadra, średnia wieku nie przekracza 25 lat.
– Brak doświadczenia na dużym turnieju. Gracze z Grenady nie uświadczyli poważnej piłki od dekady i nie wiemy jak poradzą sobie z presją.
– Nowy trener. Findlay przejął kadrę na początku roku i trudno było by w trakcie kilku spotkań zbudował coś wielkiego. Gold Cup także może być poligonem do testów kadrowych.
Momenty chwały
Grenada dostała się na Gold Cup po raz trzeci, wcześniej udanie przechodząc kwalifikacje w 2009 oraz 2011. I tutaj mógłbym skończyć pisać, bo na samych turniejach nie było czego zbierać. 6 spotkań, 6 porażek, bilans bramek 1-25. Ała.