Przerwa reprezentacyjna? W MLS nie obowiązuje. W tym czasie część drużyn normalnie rozgrywa swoje mecze, choć musi uporać się z kontuzjami, a przede wszystkim osłabieniem w postaci powołań do reprezentacji swoich najlepszych graczy. Podczas 4. tygodnia rozgrywek byliśmy świadkami pięciu meczów, pora je podsumować.
Sensacji nie było, Walker Zimmerman boahterem
LAFC znajdowali się w naprawdę komfortowej sytuacji przed meczem z Realem Salt Lake. Tylko dwóch zawodników podstawowego składu nie mogło zagrać w tym spotkaniu: Lee Nguyen (uraz) i Mark-Anthony Kaye (powołanie do reprezentacji Kanady). W zupełnie innych nastrojach przystępowali do tego meczu goście. Mike Petke musiał sklecić skład, posiłkując się wzmocnieniami z klubu afiliacyjnego (Real Monarchs, USL Championship) z powodu kontuzji (Justen Glad, Joao Plata, Tony Beltran), zawieszeń (Jefferson Savarino, Marcelo Silva) i powołań do reprezentacji (Albert Rusnak, Sam Johnson, Corey Baird). Pech chciał, że zostali wyeliminowani niemal wszyscy zawodnicy podstawowego składu. Wydawało się, że RSL zostaną zdemolowani przez Los Angeles FC, tymczasem już po pierwszych minutach zanosiło się na niespodziankę.
RSL grali naprawdę dobrze. Gospodarze nie wyglądali najlepiej i to Mike Petke mógł być zadowolony z postawy swoich zawodników. W końcu dokonał kilku kluczowych zmian, a na środku obrony grał rookie (Erik Holt, wychowanek). Brooks Lennon, który zadomowił się już na prawej obronie, nagle został przesunięty na prawe skrzydło, Aaron Herrera bronił na prawej obronie, a jako „dziewiątka” grał kolejny debiutant – Tate Schmitt. Macie prawo nie kojarzyć części z tych nazwisk, w końcu to trzeci/czwarty garnitur Realu Salt Lake. Nie zmienia to faktu, że goście radzili sobie wyśmienicie. Bardzo dobre zawody rozgrywał Sebastian „Bofo” Saucedo i to właśnie on wywalczył rzut karny dla RSL, który wykorzystał Damir Kreilach. Stan rywalizacji jeszcze w pierwszej połowie wyrównał Diego Rossi, ale przy bramce było sporo kontrowersji. Podanie do Diomande, który był na spalonym, zostało zatrzymane przez obrońców, piłki nie zdążył jednak wybić żaden z zawodników, a dopadł do niej Diego Rossi i mieliśmy remis, który urządzał Mike’a Petke i gości. Dosłownie rzutem na taśmę, kapitalną bramkę strzelił Walker Zimmerman, zapewniając LAFC komplet punktów w doliczonym czasie gry.
FT Los Angeles FC 2-1 Real Salt Lake
Od samego początku pachniało sensacją. Wraz z upływem minut zaczynałam już wierzyć w stratę punktów #LAFC i wtedy Walker Zimmerman strzelił tego gola w doliczonym czasie gry! 😱🔥#MLSplpic.twitter.com/ZXvjBJXJi3
— Katarzyna Przepiórka (@pustulkaa) 24 marca 2019
Los Angeles FC 2:1 Real Salt Lake (skrót)
0:1 Damir Kreilach (rzut karny) 35’
1:1 Diego Rossi 40’
2:1 Walker Zimmerman (Niko Hämäläinen) 90’+2
Powrót Davida Accama
Po remisie w wyjazdowym meczu z Atlantą United, piłkarze Philadelphii Union podejmowali przed własną publicznością Columbus Crew. Pauzującego Marco Fabiána ponownie zastąpił Brenden Aaronson, ale tym razem trener Jim Curtin zmienił ustawienie z 4-4-2 z diamentem w środku na 4-2-3-1. Nie było to wybitne spotkanie, ale kapitalne zawody rozegrał David Accam. W poprzednim sezonie przechodził do Philadelphii Union jako gwiazda ligi. Niestety nie był to najlepszy rok w jego wykonaniu. Strzelił zaledwie dwa gole (w tym jeden w pucharze USA). Tymczasem w meczu z Columbus Crew ustrzelił dublet już w pierwszej połowie, a na początku drugiej części spotkania dorzucił asystę. W wywiadzie pomeczowym przyznał, że dedykuje ten występ swojemu zmarłemu tacie, który przegrał walkę z rakiem.
Dla Philadelphii Union była to pierwsza wygrana w tym sezonie, dla Columbus Crew pierwsza porażka. Caleb Porter musiał sobie radzić bez reprezentantów (Will Trapp, Gyasi Zardes, Justin Meram + kontuzjowany Zack Steffen), co zaowocowało m.in. debiutem JJ Williamsa. 21-letni napastnik został wybrany z #18 w SuperDrafcie 2019. W ostatnim roku błyszczał w NCAA (Kentucky): 18 goli + 8 asyst w 22. meczach. To musi robić wrażenie, ale to wciąż liga uniwersytecka. Teraz pora na MLS, debiut już za nim, więc czekamy na więcej.
Philadelphia Union 3:0 Columbus Crew (skrót)
1:0 David Accam (Fabrice-Jean Picault, Haris Medunjanin) 31’
2:0 David Accam 41’
3:0 Ilsinho (David Accam) 48’
Stary znajomy wbił gwóźdź do trumny
Nie zaprzeczę, że spodziewałam się więcej od Naniego pod względem czysto sportowym. Za nami jednak dopiero czwarty tydzień rozgrywek, więc ma jeszcze sporo czasu na udowodnienie swojej wartości. Nie zmienia to jednak faktu, że w Orlando potrzebowali właśnie takiego człowieka jak on. Lider w szatni i mentor. To właśnie on miał zmotywować piłkarzy przed wyjazdem do Harrison. Jak widać, przyniosło to efekty, co przyznali sami piłkarze w wywiadach pomeczowych. Orlando City pokazali, że nie są chłopcami do bicia i mają spory potencjał. W meczu z NY Red Bulls nie odstawali bardzo od rywala, a przede wszystkim bardzo dobrze radzili sobie w obronie. Tak, w Orlando City mamy linię obrony i mamy piłkarzy, którzy potrafią grać w piłkę. Podtrzymuję, że przez długi czas piłkarze nie potrafili sobie poradzić z presją i mentalnie byli kompletnie nieprzygotowani do gry.
Bardzo dobre rozgrywał Ruan, co oznacza, że Orlando City w końcu mają prawego obrońcę z prawdziwego zdarzenia. Cała linia obrony spisała się na medal, ale w ataku należy pochwalić m.in. byłego piłkarza NY Red Bulls – Sachę Kljestana. To właśnie on wpakował piłkę do siatki, strzelając jedynego gola w tym spotkaniu i zapewniając Orlando City pierwszą wygraną w tym sezonie.
NY Red Bulls 0:1 Orlando City (skrót)
0:1 Sacha Kljestan (João Moutinho, Dom Dwyer) 73’
Cincy tacy dobrzy, czy Revs tacy słabi?
NE Revolution grali w optymalnym składzie przed własną publicznością. Po drugiej stronie nowa drużyna w MLS osłabiona kontuzjami i powołaniami do reprezentacji. Efekt? Porażka w bardzo słabym stylu. Żeby było jasne: porażka Revs. Należy sobie zadać pytanie, czy ten zespół jest w takim składzie osiągnąć w tym sezonie cokolwiek i powalczyć o play-offy, bo na ten moment wydaje się, że jedyne, o co mogą walczyć, to Wooden Spoon…
Tymczasem FC Cincinnati zaskakują. Bez najważniejszych piłkarzy są w stanie rozegrać bardzo dobry mecz i zdobyć komplet punktów. Pomógł w tym na pewno Kenny Saief, dla którego był to pierwszy start w podstawowej jedenastce. 25-latek zanotował asystę przy bramce Kekuty Manneha (pierwszy gol od 17 września 2017 roku w profesjonalnej piłce) pod koniec pierwszej połowy. W drugiej części gry panowie się wymienili i do siatki trafił Saief. Alan Koch może być zadowolony z występu swoich podopiecznych. Na pochwałę zasługuje też debiutujący w MLS Forrest Lasso. Problem może mieć za to Przemysław Tytoń, który wciąż leczy uraz, ponieważ godnym zastępcą jest na ten moment Spencer Richey i wcale nie jest oczywiste, że Polak wróci od razu między słupki.
NE Revolution 0:2 FC Cincinnati (skrót)
0:1 Kekuta Manneh (Kenny Saief) 44’
0:2 Kenny Saief (Kekuta Manneh, Emmanuel Ledesma) 65’
FC Dallas z drugą wygraną w sezonie
Jak od początku sezonu chwalę Colorado Rapids za grę, którą chce się oglądać, tak w meczu z FC Dallas zagrali po prostu słabo i trudno mówić tutaj o pozytywach. Jedynym jest fakt, że w trudnej sytuacji doprowadzili do remisu (Tommy Smith) i wydawało się, że byli w stanie utrzymać ten wynik do końca meczu.
FC Dallas rozpoczęli ten mecz w nieco osłabionym składzie, ale w podstawowym składzie wybiegło pięciu wychowanków: Jesús Ferreira (18 lat), Edwin Cerrillo (18), Paxton Pomykal (19), Reggie Cannon (20) i Jesse Gonzalez (23). Bardzo dobre zawody rozgrywał przede wszystkim Reggie Cannon na prawej obronie i Paxton Pomykal. 19-latek zazwyczaj grał nieco wyżej, mając za plecami Carlosa Gruezo i Bryana Acostę. Tym razem to właśnie on sprawdził się w roli środkowego/defensywnego pomocnika. Luchi Gonzalez zmienił też ustawienie z 4-3-3 na 4-2-3-1. W podstawie wybiegł też Pablo Aránguiz, który miał błyszczeć w MLS, ale na razie częściej widzimy go na ławce rezerwowych niż na boisku. Niestety ten stan rzeczy może się utrzymać, bo Pomykal jest po prostu lepszym piłkarzem od 21-letniego ofesywnego pomocnika. Jeżeli jesteśmy przy debiutach, to warto odnotować, że w końcu zadebiutował w MLS Zdeněk Ondrášek. Razem z nim na boisko wybiegł 17-letni wychowanek Thomas Roberts. To właśnie Roberts podał do Zdenka, który uderzył na bramkę w końcówce meczu, a jego strzał dobił Rayan Hollingshead, zapewniając FC Dallas komplet punktów. Trudno powiedzieć, czy Zdeněk Ondrášek wywalczy miejsce w kadrze meczowej, ale z pewnością został po tym spotkaniu gwiazdą mediów.
Zdeněk Ondrášek zadebiutował w MLS, a po meczu „zbił pionę” z kolegami. Reggie Cannon boleśnie odczuł skutki zbitej piąteczki. Oczywiście klub od razu podłapał i przygotował ten filmik. Uwielbiam marketing w MLS. 😊#MLSplpic.twitter.com/5Up7i0dCbv
— Katarzyna Przepiórka (@pustulkaa) 27 marca 2019
FC Dallas 2:1 Colorado Rapids (skrót)
1:0 Michael Barrios 35’
1:1 Tommy Smith 69’
2:1 Ryan Hollingshead 82’
Najlepsza jedenastka 4. tygodnia MLS
Tabela Konferencji Wschodniej
Tabela Konferencji Zachodniej
Sytuacja Polaków i byłych zawodników Ekstraklasy
FC CINCINNATI
Przemysław Tytoń – poza kadrą meczową (uraz)
FC DALLAS
Zdeněk Ondrášek (ex Wisła Kraków) – 12 minut (debiut w MLS)
Sytuacja rookich w 4. tygodniu MLS
Zawodnicy z rocznika ’97 i młodsi, którzy zagrali w 4. tygodniu MLS
Od początku sezonu na boiskach MLS pojawiło się łącznie 72. piłkarzy z rocznika ’97 lub młodszych. Wśród nich było 30. wychowanków (~42%).