Newsy
Strona główna / MLS / #24under24 / #18 Carlos Gruezo | #24under24pl 2017

#18 Carlos Gruezo | #24under24pl 2017

Carlos Gruezo

Data urodzenia: 19 kwietnia 1995, 22 lata

Narodowość: Ekwador

Zespół: FC Dallas

Pozycja: defensywny pomocnik (środkowy pomocnik)

Stauts: Young Designated Player, International

Zarobki: 731 500$ (rocznie)

Wartość: 1,5 mln €

Jaki ojciec, taki syn

Carlos Armando Gruezo Quiñónez. Kojarzycie takiego pana? A to dziwne, ponieważ grał w Barcelonie – co prawda tej ekwadorskiej, ale jednak. A tak już zupełnie poważnie kariera ojca, który zapowiadał się na naprawdę dobrego zawodnika (był podstawowym zawodnikiem młodzieżowych reprezentacji Ekwadoru), z pewnością zainspirowała młodego Carlosa i wywarła znaczący wpływ na początki jego kariery.

Syn okazał się jednak o wiele lepszym piłkarzem (możemy to stwierdzić już w tym momencie) i już na starcie przebił swojego tatę, ponieważ w dorosłej piłce (na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Ekwadorze) zadebiutował, mając 16 lat i 145 dni. 2011 rok był dla niego przełomowy, ponieważ pokazał się światu na MŚ U-17, gdzie stanowił o sile swojej reprezentacji i znacząco przyczynił się do wyjścia z fazy grupowej La Tri. Co dalej? 

Wakacje w Barcelonie/Robotboy

Podtytuł nie jest tu przypadkowy. Gruezo naprawdę jest tytanem. Może grać, grać i gdy inni się męczą, to on nadal może grać, na takich samych obrotach. Po sezonie przeniósł się z przeciętnego zespołu do ligowego potentata i jako 17-letni chłopiec zagrał dla Barcelony 40-spotkań! Żeby było ciekawiej wszystkie w podstawowej jedenastce. Żeby było jeszcze ciekawiej, wygrał ze swoim zespołem ligę. W kolejnym sezonie poprawił swój wynik i zagrał 41 razy, dostał też pierwsze powołanie do reprezentacji i cały świat stanął przed nim otworem.

W barwach Barcelony SC rozegrał ponad 80 spotkań, fot. Carlos Barros/eluniverso.com
Europo, czemuś ty taka okrutna?

Wszystko potoczyło się zdecydowanie za szybko. Ja wiem, że cała historia wyglądała bajecznie. Młody, zdolny i – co warte podkreślenia – dojrzały zawodnik, który swoją ligę zdobył szturmem, odchodzi do większego klubu w Europie. I co? I nic. Życie to nie bajki Disneya. Nie zawsze można liczyć na Happy End. Okazało się, że w Niemczech łatwo nie będzie. Okazało się również, że występuje tu dotychczas mało znany element rywalizacji (dla gościa, który dotychczas rozgrywał 40 spotkań, ot, tak, mógł być to element bliżej nieznany), który mógł okazać się dosyć stresujący, a na dłuższą metę irytujący, bo tę rywalizację notorycznie przegrywał. Jakby tego było mało – okazało się, że przychodzisz jako szycha, a Europa przeżuwa cię bez sentymentu i wypluwa, jako kogoś, kto w istocie nie nadaje się do poważnej piłki. Co najgorsze, okazało się, że piłkarska Europa to bezlitosna maszyna, która jest w stanie zniszczyć każdą perłę i pozbawić ją sensu dalszego istnienia. Zrobiło się przygnębiająco, trochę, jak w dziele Welcome to the Machine Pink Floyd – swoją drogą ciężko nie znaleźć analogii.

Transfer do VfB Stuttgart nie był najlepszą decyzją. Carlos częściej siedział na ławce, niż grał, fot. Denis Grombkowski

Młodzieniec z Santo Domingo stanął na krawędzi. Co dalej? Można próbować brnąć z uporem maniaka, będąc przekonanym o własnej wielkości i zagrać kolejne 5 meczów w nadchodzącym sezonie, a po nim znów zadać sobie to samo pytanie. Można również iść na wypożyczenie i grać z marną imitacją piłkarzy myślących o tym, że kiedyś uda im się dojść do szczytu góry i spełnią swoje marzenia, grając na najwyższym poziomie rozgrywkowym w kraju. To również jest jakaś opcja. Można wrócić do kraju z podkurczonym ogonem. Nie, lepiej tego nie robić.

Welcolme to the Machine USA

Zapomniałem dodać, że podczas gdy Gruezo przestał grać w piłkę, zaczął dostawać regularne powołania do kadry i jakby tego było mało, (o ironio) zagrał dla Ekwadoru, w tym beznadziejnym dla siebie sezonie aż osiem razy. Nie pytajcie dlaczego, kompletnie nie widzę tu logiki i szczerze powiedziawszy, przestałem jej szukać.

Pomimo słabego okresu w Europie cały czas był powoływany do reprezentacji. Dostał szansę gry w Teksasie, co mu się przysłużyło, fot. mlssoccer.com

Z istotnych informacji: Carlos udał się za ocean i wylądował w Teksasie. Jeżeli na formę i samopoczucie piłkarza wpływa klimat, to w tym stanie jest on idealny. Z jedną trzecią można poćwierkać po hiszpańsku, jest ciepło, słonecznie, przyjemnie. Z rzeczy jeszcze istotniejszych, rywalizacja i presja okazała się mniejsza i Carlos ponownie zanurkował w głębokich falach oceanu z powodzeniem, penetrując jego koralowe rafy. 32 mecze w porównaniu z ośmioma z sezonu 2014/2015 i sześcioma do stycznia 2016 – przyznacie, że mamy tu do czynienia z potężną dyferencją. O ile w 2016 Ekwadorski Strażnik Teksasu, jeszcze lekko oswajał się z ligą, to w tym roku wskoczył na kolejny pułap i w mojej opinii należy do ścisłej czołówki pomocników murujących środek pola. 306 skutecznych interwencji w obronie (9,87 na mecz) tylko potwierdza moją śmiałą tezę. Co warte odnotowania Gruezo coraz mądrzej fauluje – nie brzmi to może zbyt wyniośle, ale fakty są następujące – ograniczył liczbę żółtych kartek z 9 do 6. Odcięło go tak naprawdę tylko w jednym momencie – 30 lipca 2017, kiedy to powalił Yordiego Reynę zapaśniczym chwytem na murawę – swoją drogą wyglądało to bardziej komicznie, aniżeli groźnie, jednakże to już temat na inną opowieść.

FIFA w swojej adnotacji napisała o nim jako o „dobrze wyszkolonym technicznie z bardzo przyzwoitym przerzutem”. Moim zdaniem akurat w tym aspekcie ma jeszcze wiele do poprawy. W defensywie, ze świecą szukać lepszych, ale w ofensywie cały czas jest lekko skamieniały. Chociaż i tak zanotował spory progres. Liczba 17 w rubryce kluczowe podania nie wzięła się znikąd – Carlos ćwiczy grę z przodu i rzeczywiście stara się brać coraz więcej na swoje barki również w ataku. Owszem jest jednym z bezpieczniej zagrywających piłkę piłkarzy, ponieważ 85,4% to ścisła czołówka ligi, jeżeli chodzi o celne podania, natomiast nie jest jeszcze w stanie jednym podaniem „złożyć” całej obrony przeciwników. Prawdopodobnie nigdy nowym Fabregasem nie zostanie, ale ma jeszcze ogromne pole do popisu i wierzę, że uda mu się poczynić postępy.

CARLOS GRUEZO, SEZON REGULARNY 2017

Przyszłość

Może być tylko lepiej. Wywalczenie miejsca w reprezentacji i pociągnięcie za rogi czerwonego byka do zagrody o nazwie MLS Cup – to dwa podstawowe cele na przyszły sezon. Innymi mogą być indywidualne popisy i bicie kolejnych rekordów w liczbie rozegranych spotkań. W tym roku udało się wygrać nagrodę dla najlepszego defensywnego zawodnika Dallas FC (inna sprawa, że po tak marnym sezonie dla klubu, to raczej żadna satysfakcja). Kto wie, może pójdzie krok dalej.

#24under24 (więcej tutaj)

#17 24 grudnia, godz. 14:00

#18 Carlos Gruezo, FC Dallas

#19 Jesse Gonzalez, FC Dallas

#20 Justen Glad, Real Salt Lake

#21 Abu Danladi, Minnesota United

#22 Jack Elliott, Philadelphia Union

#23 Artur, Columbus Crew

#24 Julian Gressel, Atlanta United

Autor: Wiktor Sobociński

https://www.amerykanskapilka.pl/wp-content/uploads/2015/05/logoameryka.jpg
Zastępca Redaktora Naczelnego | Pochodzi z Bydgoszczy i mimo młodego wieku o sporcie w USA wie bardzo dużo. Sportem interesuje się od dziecka i żadnej dyscyplinie nie zamyka drzwi – ot, to fan sportu jak się zowie. Z MLS związany formalnie od 2014 roku, jednak historii tej znajomości należy się doszukiwać kilka ładnych lat wcześniej. Z chęcią przygląda się grze Chicago Fire i LA Galaxy. Do jego pasji można również zaliczyć stare filmy oraz oldschoolową muzykę (lata 50.-80.).

Zobacz również

FC Dallas | Podsumowanie sezonu 2021

Zawodnicy z Toyota Stadium wypadli najlepiej z teksańskich drużyn, co nie oznacza, że spisali się ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Discover more from Amerykańska Piłka

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading