Luciano Acosta
Data urodzenia: 31 maja 1994, 23 lata
Narodowość: Argentyna
Zespół: D.C. United
Pozycja: ofensywny pomocnik (cofnięty napastnik/skrzydłowy)
Stauts: International
Zarobki: 602 000$ (rocznie)
Wartość: 1,25 mln €
Chłopiec z Buenos Aries
Luciano Acosta urodził się w Argentynie, a dokładnie w Buenos Aries i jak większość chłopców zainteresował się grą w piłkę nożną. Rodzice skierowali go do Club Comunicaciones, czyli klubu, gdzie stawiał swoje pierwsze kroki. Długo tam jednak nie zabawił, bo bardzo szybko został dostrzeżony przez skautów Boca Juniors. To tam jako nastolatek rozpoczynał naukę gry w futbol. W młodzieżowych drużynach Xeneizes spędził niemal osiem lat. Był mały, część mówiła, że zbyt mały, ale nadrabiał zaciętością, szybkością, dryblingiem i sercem. Dążąc do celu, dzielnie przeszedł całą drogę do upragnionego celu: pierwszego zespołu. 1 stycznia 2014 roku podpisał profesjonalny kontrakt i został piłkarzem Boca Juniors.
La joya – argentyński klejnot
9 lutego 2014 zaliczył debiut w pierwszej drużynie, pojawiając się na boisku w końcówce wyjazdowego meczu z Newell’s Old Boys. Od tego momentu był jednym z pełnoprawnych zawodników Boca Juniors, ale nie mógł w pełni rozwinąć swoich skrzydeł, które pomimo niskiego wzrostu Lucho, mają naprawdę dużą rozpiętość. Zawisł pomiędzy ławką rezerwowych a podstawową jedenastką. Mógł liczyć na rolę zmiennika i treningi z profesjonalistami, których na boisku jeszcze nie był w stanie zastąpić. Większość oddałoby wiele za koleżeńskie wskazówki Juana Romana Riquelme, ale Luciano Acosta w tej relacji się dusił. Argentyński diament, jak nazywano Luciano Acostę, dopiero co wyszedł z akademii i był kompletnie nieoszlifowany. A właśnie tego potrzebował najbardziej. Niestety pierwszych szlifów nie można zdobyć w takim piłkarskim gigancie, jakim bez wątpienia jest Boca Juniors. To udaje się tylko nielicznym, Lucho pozostało wypożyczenie.
Trafił do Estuduantes de la Plata. To właśnie tam pokazał swój talent większej publiczności. Grał zdecydowanie częściej i w końcu można było o nim mówić, jako o prawdziwym La joya (dosłownie klejnot). Nie był pierwszoplanowym bohaterem, a w przydużej koszulce wyglądał momentami komicznie. Prezentował się jednak na tyle dobrze, że w końcu odezwali się ktoś, kto widział w nim lidera swojej drużyny i długofalowy projekt z jego udziałem, czyli D.C. United.
Wypożyczenie na dobry początek
Przygoda z Major League Soccer rozpoczęła się od wypożyczenia. Miał być jednym z odpowiedzialnych za dostarczanie bramek. Trener zapewnił mu swobodę i pod okiem Bena Olsena w końcu mógł pokazać, na co go tak naprawdę stać. Debiut w barwach D.C. United zanotował w ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów CONCACAF przeciwko Quaretaro. W sezonie regularnym początkowo występował na pozycji środkowego napastnika, ale bardzo szybko zauważono, że zdecydowanie lepiej radzi sobie jako ofensywny pomocnik lub cofnięty napastnik/skrzydłowy. W pierwszym sezonie pokazywał swoje walory głównie w ofensywie. W obronie nie udzielał się zbyt dużo, często łapał bezsensowne żółte kartki, momentami „odcinało mu prąd”. Niemniej był jednym z najjaśniejszych punktów D.C. United, w meczu z Chicago Fire wyrównał klubowy rekord asyst w jednym meczu, notując trzy ostatnie podania. W sezonie 2016 rozegrał we wszystkich rozgrywkach 35 meczów, strzelił 3 gole i zanotował 8 asyst. Niemal od razu po zakończonym sezonie, a dokładnie 16 listopada transfer Luciano Acosty został sfinalizowany, a Argentyńczyk był już pełnoprawnym zawodnikiem klubu z MLS. Przyszła pora na kolejne wyzwania.
Preseason 2017: dopracować szczegóły
W pierwszym sezonie Lucho przykuł uwagę wszystkich obserwatorów MLS. Większość była zachwycona młodym zawodnikiem, ale nie zabrakło też głosów konstruktywnej krytyki. Zarzucano mu to, że nie angażował się w defensywie, co w przypadku takiego klubu, jak D.C. United, jest niemal obowiązkiem. Nie potrafił zachować chłodnej głowy, mówiąc wprost: południowoamerykański temperament dawał o sobie znać, co przekładało się oczywiście na żółte kartki i wykluczenia. Drużyna Black-and-Red nie należy do zespołów z najlepszą ofensywą w lidze, a Acosta częściej podawał do kolegów, niż sam decydował się na strzał. Momentami brakowało instynktu killera. Jednak przez ten rok nauczył się tej ligi i od marca można było obserwować zdecydowany progres w jego grze.
2017: wejść na wyższy poziom
Pierwsze mecze sezonu ominął z powodu kontuzji, potem było już tylko lepiej. Od początku największa presja spoczywała właśnie na nim, ale on wziął ten ciężar na swoje barki i, co najważniejsze, go udźwignął. Po dobrym sezonie 2016 musiał sprostać oczekiwaniom. W końcu pojawił się instynkt zabójcy w polu karnym przeciwnika. Trzeba też dodać, że zaczął podejmować słuszne decyzje. Wiedział, kiedy należy oddać strzał, kiedy podać do lepiej ustawionego kolegi, a kiedy pokusić się o drybling. W efekcie skuteczność jego strzałów wynosiła ponad 50%, co na tle innych zawodników z tego rankingu jest całkiem przyzwoitym wynikiem. Ostatecznie w sezonie regularnym strzelił 5 goli i zanotował 5 asyst.
Określenie, które chyba najlepiej pasuje do Luciano Acosty, to sprytny. Zaledwie 160 cm wzrostu, a tymi małymi stopami potrafi wyczyniać cuda i nie raz ośmieszył przeciwnika. Zmylił go balansem ciała, zaskoczył niekonwencjonalnym podaniem czy dryblingiem. Niektórzy z przeciwników Acosty mogli popaść w depresję, w końcu Lucho jest jednym z najlepiej dryblujących piłkarzy w MLS, ba! w tym sezonie miał najwięcej udanych dryblingów w całej lidze. Filigranowy Argentyńczyk potrafi wkręcić przeciwnika w ziemię jak mało kto. Jeden minięty rywal to w większości przypadków i tak jest najmniejszy wymiar kary. Wystarczy sobie przypomnieć miny całego bloku defensywnego kilku zespołów, które ośmieszył. Jego gra niestety jeszcze nie zawsze przekłada się na korzystne sytuacje dla D.C. United. Dlaczego? Mamy trzy główne powody. Po pierwsze frustracja przeciwnika bardzo często sięga zenitu i ten najzwyczajniej w świecie wycina Lucho równo z trawą (tutaj warto dodać, że jest też jednym z częściej faulowanych piłkarzy). Po drugie: kiedy już odda piłkę koledze lub dogra ją w pole karne, to ten bardzo często nie wie, co z nią zrobić i poza aspektem wizualnym i oklaskami kibiców zespół nie ma zbyt wielu korzyści. Trzecią kwestią, a zatem najważniejszą dla tego rankingu, jest sam 23-latek, który nie zawsze wie, kiedy powinien darować sobie minięcie jeszcze jednego przeciwnika, co prowadzi do straty i kontry przeciwnika. Drybling to wciąż jedna z najmocniejszych stron Argentyńczyka, ale powinien nad tym pracować, pokłady są jeszcze bardzo duże. Zauważył to sam Lucho, bo w poprzednim sezonie zdecydowanie częściej notował straty. Progres jest zatem widoczny, a w perspektywie następnego sezonu przede wszystkim możliwy. Aż strach pomyśleć, co będzie w stanie zrobić z obrońcami w 2018. Czekamy z niecierpliwością, bo Luciano Acosta z piłką przy nodze to jedna z najlepszych rzeczy, jakie MLS może zaprezentować bezstronnemu kibicowi piłki nożnej.
LUCIANO ACOSTA, SEZON REGULARNY 2017
Można zachwycać się też nad wizją gry zawodnika, który jednym zagraniem jest w stanie odmienić losy meczu, ale nie można też zapominać o jednej bardzo ważnej kwestii: grze w defensywie. W 2016 roku jeden z dziennikarzy stwierdził, że Luciano Acosta wykonuje świetną robotę w ofensywie, ale w obronie jest bezużyteczny. W tym sezonie zmienił nieco swój styl gry, dostosowując go do potrzeb drużyny i zanotował ponad 200 interwencji w obronie. Szczególnie było to widać przy stracie piłki po nieudanym dryblingu. Rok temu był wściekły, w tym może się poszczycić 158 odzyskanymi futbolówkami na swoim koncie. Luciano Acosta ewoluował, ale to nie jest koniec jego możliwości.
Jest jeszcze przynajmniej jedna kwestia, nad którą musi popracować. 23-latek jest, o czym wspominałam już wcześniej, jednym z częściej faulowanych piłkarzy w lidze. Niestety sam nie pozostaje dłużny i, jak to często w jego przypadku bywa, najpierw robi, potem myśli. W tamtym sezonie zgromadził dziewięć żółtych kartek. W tym „zaledwie” cztery, ale nadrobił czerwonymi. Jeżeli zachowa chłodną głowę od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego, może osiągnąć zdecydowanie więcej. Nie tylko dla zespołu, ale dla samego siebie.
Stać go na jeszcze więcej
Luciano Acosta to z pewnością jeden z najlepszych młodych piłkarzy w MLS. To ten typ gracza, który mógłby dostać angaż w każdej z drużyn w tej lidze. Jest młody, ambitny, kreatywny, ma niespotykaną wizję gry, świetny drybling, otwierające podanie, a przede wszystkim wciąż się uczy i potrafi dostosować się od możliwości swojego zespołu. Ma ogromny potencjał i myślę, że w przyszłym sezonie kolejny raz może wszystkich zaskoczyć, choć już teraz wiadomo, że będzie miał sporą konkurencję. D.C. United latem poczynili wzmocnienia, które pozwolą mu rozwinąć skrzydła. To może być wspaniały rok dla Argentyńczyka.
#24under24 (więcej tutaj)
#16 25 grudnia, godz. 16:00
#17 Luciano Acosta, D.C. United
#20 Justen Glad, Real Salt Lake
#21 Abu Danladi, Minnesota United