Newsy
Strona główna / MLS / Aktualności / Weekend niespodzianek – podsumowanie 13. tygodnia MLS

Weekend niespodzianek – podsumowanie 13. tygodnia MLS

Wyścig, którego metą są play-offy, rozkręcił się już na dobre. Wszyscy chcą być w jak najlepszej sytuacji przed przerwą na Mistrzostwa Świata w Rosji, ale to wcale nie jest takie proste. Zapraszam do zapoznania się z podsumowaniem 13. tygodnia MLS, nie brakowało niespodzianek.

California Clasico dla LA Galaxy

Obie drużyny nie są w najlepszej formie i można uznać to za eufemizm. Należy jednak pamiętać, że California Clasico to najstarsze derby w MLS, które rozgrywane są od samego początku istnienia ligi. Rywalizacja pomiędzy Los Angeles FC a SJ Earthquakes jest zacięta i te mecze naprawdę chce się oglądać. Przynajmniej w większości przypadków. Tym razem niestety było inaczej.

Jeżeli ktoś zarwał nockę i postanowił oglądać to spotkanie, to mógł się zawieść. Pierwsza połowa wołała o pomstę do nieba, potem wcale nie było lepiej. Fani, którzy raczej rzadko oglądają MLS, mogli się za to przekonać, że największą gwiazdą LA Galaxy nie jest Zlatan Ibrhimović, nie jest Giovani dos Santos czy jego brat Jonathan, a Romain Alessandrini. To właśnie jego bramka zapewniła gospodarzom wygraną w końcówce meczu. 

The Quakes kolejny raz zawiedli. Przed sezonem wydawało się, że mają naprawdę ciekawą kadrę, nowego trenera i będą w stanie powalczyć przynajmniej o play-offy. Oczywiście nie można tego wykluczyć, ale na razie biją się o ostanie miejsca w tabeli. 

LA Galaxy 1:0 SJ Earthquakes

1:0 Romain Alessandrini (Emmanuel Boateng) 82’

Romain Alessandrini kolejny raz udowodnił, że jest najbardziej wartościowym piłkarzem LA Galaxy, fot. LA Galaxy
Kolejna wygrana Drwali

Z każdym kolejnym meczem Portland Timbers wydaje się, że to już ostatnie spotkanie, w którym wygrają. W poprzednim tygodniu wyrównali najdłuższą serię wygranych spotkań z rzędu (MLS), w tym go pobili, wygrywając szósty mecz z rzędu. Fani, podobnie jak trener i piłkarze, przecierają oczy ze zdumienia, ale z każdym kolejnym meczem ich pewność siebie rośnie. Piłkarze ustanowili nowy rekord jeżeli chodzi o Major League Soccer, ale należy pamiętać, że taka seria nie jest pierwszą w historii klubu (2007, 2004, 1978, 1975).

Giovanni Savarese reaguje na to, co dzieje się na boisku, dlatego mecz w pierwszym składzie rozpoczął Samuel Armenteros, który odpłacił się dubletem. Z dobrej strony pokazał się też Diego Valeri czy Sebastián Blanco. Sprawdziło się też przestawienie Zareka Valentina na lewą obronę.

Nie sprawdza się za to plan Colorado Rapids. Mieli grać efektowną i efektywną piłkę. Pod wodzą Anthony’ego Hudsona pierwsza część uległa poprawie, ale z drugą wciąż jest problem. Niby wszystko wygląda coraz lepiej, ale Rapids zajmują ostatnie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej.

To już szósta wygrana z rzędu Drwali w tym sezonie, fot. Portland Timbers

Colorado Rapids 2:3 Portland Timbers

0:1 Samuel Armenteros (Sebastián Blanco) 29’

1:1 Julio Cascante (gol samobójczy) 31’

1:2 Samuel Armenteros 37’

1:3 Diego Valeri (Sebastián Blanco) 56’

2:3 Yannick Boli (rzut karny) 90’+9

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

W ostatnim tygodniu Houston Dynamo wygrali po raz pierwszy w tym sezonie na wyjeździe. Wszyscy zdają sobie sprawę, że piłkarze Wilmera Cabrery są zdecydowanie groźniejsi przed własną publicznością. Boleśnie przekonali się o tym New York City FC, którzy są przecież jedną z najlepszych drużyn w tym sezonie.

Co prawda strzelanie rozpoczął David Villa, ale Dynamo, a konkretnie Alejandro Fuenmayor, szybko odpowiedzieli. Swoją drogą młody obrońca szybko odnalazł się pierwszej drużynie i na dobre zagościł w podstawowej jedenastce. Wysoką formę utrzymują Romell Quioto, Tomás Martínez i Alberth Elis, który przypieczętował wynik tego meczu i standardowo zaprezentował swoją popisową cieszynkę.

La Panterita, czyli Alberth Elis, fot. Houston Dynamo

Houston Dynamo 3:1 New York City FC

0:1 David Villa 6’

1:1 Alejandro Fuenmayor (Romell Quioto) 21’

2:1 Tomás Martínez (Óscar Boniek García) 69’

3:1 Alberth Elis 80’

Alan Gordon – bohater końcówek

Po sześciu wygranych z rzędu i nowym rekordzie klubowym, Orlando City mają problem z wygrywaniem. Po przegranej z Toronto FC przyszła pora na porażkę z Chicago Fire, którzy w tym sezonie nie prezentuję najlepszej piłki w MLS. Kibice Lwów mogą być jednak zadowoleni z postawy Chrisa Muellera, który wyrasta na jednego z najlepszych rookich w tym sezonie. 200. mecz w MLS (sezon regularny) rozegrał Justin Meram.

W ekipie Chicago Fire zadebiutował Patrick McLain, który w MLS rozegrał pierwszy mecz od października 2016. Trzeba powiedzieć, że dał radę. Podobnie jak rezerwowy Strażaków – kolejny raz przekonaliśmy się, że Alan Gordon to piłkarz stworzony do strzelania goli w końcówkach meczów. Sam przyznał, że to wyjątkowy dar, który czyni go wyjątkowym piłkarzem.

Orlando City 1:2 Chicago Fire

0:1 Aleksandar Katai 13’

1:1 Cristian Higuita (Chris Mueller, Josué Colman) 28’

1:2 Alan Gordon (Bastian Schweinsteiger) 82’

Jesse Gonzalez – mur nie do przejścia

Od początku sezonu między słupkami FC Dallas stał Jimmy Maurer. Powodem była kontuzja Jessego Gonzaleza. I choć Maurer spisywał się naprawdę znakomicie, to trener Óscar Pareja postawił na Gonzaleza, który pierwszy mecz w sezonie 2018 rozegrał w dniu swoich 23. urodzin. Był to naprawdę bardzo dobry występ. FC Dallas wyszli na prowadzenie już w 11’, ale kolejne minuty to ataki Toronto FC. Piłkarze Grega Vanneya nie byli w stanie odrobić start, choć oddali dokładnie 23 strzały na bramkę przeciwnika. Duży w tym udział wspomnianego wcześniej Gonzaleza. Gdyby nie bramkarz, goście zapewne obeszliby się smakiem i zostali odesłani z kwitkiem, a tak odrabianie strat po słabym początku sezonu spowodowanym postawieniem wszystkiego na Ligę Mistrzów CONCACAF, idzie TFC wyjątkowo opornie.

Toronto FC 0:1 FC Dallas

0:1 Maximiliano Urruti (Kellyn Acosta, Santiago Mosquera) 11’

LAFC wciąż punktują

Choć Los Angeles FC wygrali zaledwie jeden mecz z ostatnich pięciu, to wciąż znajdują się w czubie tabeli Konferencji Zachodniej. Mecz z D.C. United nie należał do najłatwiejszych. Co prawda LAFC po pierwszej połowie prowadzili 1:0 po golu Diego Rossiego, ale w doliczonym czasie gry pierwszej połowy stracili również jednego zawodnika – Dejan Jaković opuścił boisko z czerwoną kartką. W drugiej części gry musieli ograniczyć się do obrony, ale w końcówce meczu stracili gola. Do siatki trafił Darren Mattocks. Dla Jamajczyka był to piąty gol w sezonie. Od 2014 roku nie strzelił tylu goli w jednym sezonie (2014: 6 goli).

Na Banc of California Stadium standardowo pojawiło się dokładnie 22 000 kibiców, fot. LAFC

Los Angeles FC 1:1 D.C. United

1:0 Diego Rossi 39’

1:1 Darren Mattocks (Paul Arriola, Joseph Mora) 84’

Pierwsza wyjazdowa wygrana RSL

Real Salt Lake miał w tym sezonie grać na takim poziomie jak w końcówce poprzedniego. Niestety nic z tego nie wyszło, bo w tym roku drużyna Petke nie wygląda już tak dobrze. Na pierwszą wyjazdową wygraną czekali aż do końcówki maja, do meczu z Seattle Sounders. Zapewnił ją Sebastián “Bofo” Saucedo, dla którego był to pierwszy gol w MLS. Do tego przepięknej urody. Warto wspomnieć o świetnej postawie obrońców na czele z Justinem Gladem.

Seattle Sounders 0:1 Real Salt Lake

0:1 Sebastián Saucedo (Danilo Acosta) 61’

Remis jak przegrana

Nie był to najlepszy mecz w wykonaniu NY Red Bulls. Podopieczni Jessego Marscha mogą się cieszyć z bezbramkowego remisu, piłkarze Philadelphii Union żałować. Mieli szansę na wygraną, ale C.J. Sapong spudłował z rzutu karnego, za drugim razem Tim Parker wybił piłkę z linii bramkowej. Świetnie spisał się duet środkowych obrońców The Union. Auston Trusty i Mark McKenzie bardzo dobrze radzili sobie z atakami Czerwonych Byków. Postawa tak młodych defensorów godna pochwały. Nie zmienia to faktu, że piłkarze Philadelphii Union mogli ten mecz wygrać.

NY Red Bulls 0:0 Philadelphia Union

#SCKRetroNight

Spotkanie Sportingu KC z Columbus Crew zakończyło się bezbramkowym remisem, ale większość mówiła o tym, dlaczego piłkarze przed meczem wybiegli w „dziwnych” koszulkach. Tego dnia na Children’s Mercy Park byliśmy świadkami nocy retro. Można było sobie między innymi przypomnieć o tym, że Sporting KC grał kiedyś pod nazwą Kansas City Wizards.

Po samym spotkaniu najgłośniej było jednak o pewnym Argentyńczyku. 21 maja 2016 Gastón Sauro zerwał PCL (więzadło krzyżowe tylnie), wrócił do gry we wrześniu, ale kolano ponownie dało o sobie znać. Uraz się odnowił, do tego doszły nowe uszkodzenia, w tym defekt chrząstki. 28-letni Argentyńczyk cały poprzedni sezon spędził w gabinetach lekarzy i na operacjach. Specjaliści dawali mu 50% szans na powrót do sprawności. Na początku tego roku podpisał nowy kontrakt z Columbus Crew, a w meczu ze Sportingiem KC wbiegł na murawę (jako piłkarz!) po raz pierwszy od października 2016. To naprawdę cieszy.

Sporting KC 0:0 Columbus Crew

MNUFC tak dobrzy, czy Impact tak słabi?

Odpowiedź na to pytanie nie może być jednoznaczna, ale jedno jest pewne: w obu przypadkach nie mamy do czynienia z czołówką ligi. Gra Minnesoty United pozostawia wiele do życzenia, ale jeszcze więcej złego można zarzucić Montrealowi Impact. Niektórzy winy doszukują się w nowym trenerze. Rémi Garde ewidentnie sobie nie radzi, ale zrzucanie całej winy na niego również nie pomoże. Impact są w kropce, co wykorzystali The Loons.

Piłkarze Minnesoty United nie są w wybitnej formie, ale potrafią wykorzystać przewagę własnego obiektu, a przebłyski piłkarzy są w stanie zagwarantować komplet punktów. Zawodnicy Adriana Heatha w ciągu sześciu minut ustalili wynik spotkania. Do siatki trafili Christian „Superman” Ramirez i Miguel „Batman” Ibarra. MNUFC może i nie są najlepszą drużyną, ale na ten moment mają dwa razy więcej punktów od najgorszego zespołu w Konferencji Zachodniej, a to już dobra wróżba.

Minnesota United 2:0 Montreal Impact

1:0 Christian Ramirez (Ibson) 52’

2:0 Miguel Ibarra 58’

Najlepsza jedenastka 13. tygodnia MLS

Sytuacja rookich w 13. tygodniu MLS

Tabela Konferencji Wschodniej

Tabela Konferencji Zachodniej

Autor: Kasia Przepiórka

Redaktor Naczelna | Nie śpię po nocach, bo oglądam piłkę nożną... w USA, a za dnia o tym piszę. Z soccerem na dobre i na złe, od reprezentacji, przez MLS czy USL, aż do ligi uniwersyteckiej. Wbrew pozorom nie jestem szalona, zaglądam też na europejskie boiska (nie tylko w poszukiwaniu młodych talentów nadających się do reprezentacji USA). P.S. To prawda.

Zobacz również

Rozwój czy stagnacja? Inter Miami w sezonie 2022

Inter Miami zawsze wzbudza ogromne zaangażowanie postronnych widzów, mediów czy osobowości ze świata show-biznesu, generując ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Discover more from Amerykańska Piłka

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading