Przerwa na reprezentacje to niewdzięczny czas. Na szczęście zawsze możemy liczyć na piłkę klubową w USA. W 26. tygodniu MLS byliśmy świadkami czterech meczów, w tym dwóch zaległych.
Odbić się od dna
LA Galaxy wygrali mecz! Uwaga, LA Galaxy wygrali mecz! Jakby tego było mało: Gyasi Zardes strzelił gola. To nie jest wstęp, który ma przykuć Waszą uwagę, to się wydarzyło, naprawdę.
Piłkarze Galaxy wygrywają pierwszy mecz w lidze od 22 czerwca (3:1 z Colorado Rapids). Gyasi Zardes strzela pierwszą bramkę od 1 564 minut (pierwszą od 25 sierpnia 2016 roku). Był to pierwszy wygrany mecz Los Angeles Galaxy Sigiego Schmida od 10 lipca 2004 roku (2:0 z Colorado Rapids). Ten mecz wygrali 3:0. Też z Colorado Rapids. Za garść statystyk dziękuję Wiktorowi.
Jeżeli od tego meczu ma rozpocząć się szalona walka o play-offy w wykonaniu LA Galaxy, to już zacieram ręce i czekam na efekt w październiku. Nie zmienia to jednak faktu, że był to mecz z Colorado Rapids. I nie jestem pewna, czy to, co prezentują, mogę nazywać piłką nożną. Już niedługo będziemy mogli zobaczyć w kinach „To”. Zostawiam Was zatem z… tym.
Światełko w tunelu dla NE Revolution
Wygrana z Orlando City w obecnej formie nie jest wielkim wyczynem, ale dla NE Revolution był to w zasadzie mecz o życie. Dzięki wygranej mają jeszcze szansę na awans do play-offów.
Bardzo dobre zawody rozegrał Lee Nguyen i Kei Kamara. Pierwszy z nich został piątym piłkarzem w historii MLS, który zaliczył cztery asysty w jednym meczu. Dwie z nich były asystami drugiego stopnia. Ostatnio tej sztuki dokonał Landon Donovan w 2012 roku. Kei Kamara strzelił pierwszego w historii hat-tricka. 32-letni Sierraleończyk przekroczył też magiczną barierę 100 goli w MLS (łącznie z meczami w play-offach).
The Revs potrzebowali takiego meczu, żeby nabrać pewności siebie. Za to Orlando City oddalają się od play-offów z każdym kolejnym spotkaniem. Nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że Lwy kolejny sezon zakończą po sezonie zasadniczym, ale na razie bliżej im do ostatniego miejsca w tabeli niż do lokaty premiowanej awansem.
Bastian na ratunek
Po czterech porażkach z rzędu trzeba było się wreszcie podnieść. Okazja ku temu była naprawdę dogodna: mecz z osłabionym powołaniami do reprezentacji Montrealem Impact. Chicago Fire może nie wykorzystali tej okazji w stu procentach, ale udało im się wygrać to spotkanie dzięki Bastianowi Schweinsteigerowi i czerwonej kartce dla Deiana Boldora. Dla 22-latka wypożyczonego z Bologni nie był to najlepszy debiut w MLS. Piłkarze Veljko Paunovicia mogą się cieszyć z trzech punktów i pierwszej wygranej od 6 sierpnia (mecz z NE Revolution).
P.S. Nemanja Nikolić wciąż nie strzelił gola. To już 839 minut bez bramki.
Wciąż bez wygranej – remis FC Dallas z NY Red Bulls
FC Dallas nie wygrali meczu od 23 lipca, ale wciąż liczą się w walce o play-offy. Głównie dzięki świetnemu początkowi sezonu, ale w żadnym wypadku nie można ich skreślać. W końcu to oni mówili, że prawdziwa forma ma przyjść dopiero po sezonie regularnym. Zobaczymy, czy dotrzymają słowa.
Mecz z NY Red Bulls to był prawdziwy rollercoaster dla kibiców obu drużyn. Emocje, bramki i wisienka na torcie: rywalizacja pomiędzy Michaelem Barriosem a Sachą Kljestanem. 22-letni Jacori Hayes musiał opuścić boisko już w 37’ (druga żółta kartka), ale FC Dallas byli w stanie nawiązać walkę z NY Red Bulls. To mogło się podobać i podobało się widzom. Ostatecznie padł remis 2:2, a my zobaczyliśmy chociażby to przepiękne trafienie Sachy Kljestana.
Alex Muyl ➡️ Bradley Wright-Phillips ➡️ Sacha Kljestan ➡️⚽️#MLSpl pic.twitter.com/zLqPZZPNka
— Katarzyna Przepiórka (@pustulkaa) 3 września 2017
Warto dodać, że debiut w MLS zaliczył wychowanek FC Dallas: 19-letnie Reggie Cannon, który pojawił się na boisku w doliczonym czasie gry. Po drugiej stronie mogliśmy zobaczyć debiut Muhameda Keity. Były zawodnik Lecha Poznań spędził na boisku 26 minut.
Komplet wyników 26. tygodnia MLS
NE Revolution 4:0 Orlando City (skrót)
Montreal Impact 0:1 Chicago Fire (skrót)
FC Dallas 2:2 NY Red Bulls (skrót)
LA Galaxy 3:0 Colorado Rapids (skrót)