Co ciekawego wydarzyło się podczas 9. tygodnia MLS? Najważniejszym wydarzeniem było bez wątpienia otwarcie Banc of California Stadium i pierwszy w historii mecz LAFC przed własną publicznością. Nie można jednak zapomnieć o dokonaniu Davida Villi, który, strzelając 400. gola w karierze, wkroczył do elitarnego grona. To tylko namiastka tego, co wydarzyło się podczas weekendu, więc bez zbędnego przedłużania, przechodzimy do sedna.
#LAFCComesHome
Los Angeles FC na pierwszy mecz przed własną publicznością czekali aż do końca kwietnia. Nie zmienia to faktu, że warto było czekać. 22 000 kibiców zgromadzonych na Banc of California Stadium przez cały mecz dopingowało LAFC, ale po golu byliśmy świadkami ekstazy, stadion unosił się nad ziemią. Warto też wspomnieć o tym, co wydarzyło się tuż przed spotkaniem. W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie przed każdym spotkaniem zostaje odśpiewany hymn USA (i/lub Kanady). Co zrobili włodarze LAFC? Postanowili, że pierwszy hymn USA odśpiewają kibice, żadna światowa gwiazda, tylko fani zgromadzeni na nowym stadionie.
LAFC mierzyli się z Seattle Sounders, czyli z drużyną, z którą mierzyli się dokładnie w 1. tygodniu MLS. Wtedy wygrali 1:0 po golu Diego Rossiego, choć to Seattle Sounders byli zdecydowanie lepszym zespołem. Tym razem spotkanie było bardzo wyrównane i obie drużyny miały okazję do strzelenia gola. Kibice Sounders kilkukrotnie przecierali oczy ze zdumienia, kiedy w linii obrony cudów dokonywali Laurent Ciman i Steven Beitashour. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, do akcji wkroczył kapitan LAFC.
Los Angeles FC wygrali w pierwszym meczu na nowym stadionie po golu kapitana w doliczonym czasie gry… bezpośrednio z rzutu wolnego! Tak, była to jedyna bramka w tym spotkaniu! Można było sobie wymarzyć lepsze otwarcie nowego stadionu?
WHAT A MOMENT! WHAT A GOAL! GAME-WINNER IN STOPPAGE TIME! ⚽?@LaurentCiman23 – #LAFC CAPTAIN, #LAFC HERO
WOW! Incredible home opener, 5:30 AM in Poland – we don’t believe in what we see! #LAFCvSEA #MLS #Ciman pic.twitter.com/JfkjqnUOk9— Amerykańska Piłka (@amerykapilka) 30 kwietnia 2018
Los Angeles FC 1:0 Seattle Sounders
1:0 Laurent Ciman 90’+3
#Villa400
Mecz przeciwko FC Dallas był historycznym wydarzeniem dla Davida Villi. Hiszpan rozgrywał swój 100. mecz w MLS (sezon regularny), podczas którego wkroczył do elitarnego klubu 400+, strzelając 400. i 401. gola w karierze. 36-latek został tym samym piątym aktywnym piłkarzem, który ma na swoim koncie ponad 400 goli w profesjonalnej karierze.
DAVID VILLA! 4⃣0⃣0⃣⚽
5⃣9⃣⚽??
4⃣1⃣⚽ Sporting Gijón
3⃣8⃣⚽ Real Zaragoza
1⃣2⃣9⃣⚽ Valencia
4⃣8⃣⚽ FC Barcelona
1⃣5⃣⚽ Atletico Madrid
2⃣⚽ Melbourne City
6⃣8⃣⚽ New York City FC#MLSpl #MLS #NYCFC #DavidVilla pic.twitter.com/y3QhtRqPhH— Katarzyna Przepiórka (@pustulkaa) 29 kwietnia 2018
David Villa przyćmił w tym spotkaniu wszystkich. Gol Jesúsa Mediny w 80% można zapisać na jego konto. Gdyby nie odbiór Hiszpana i rajd, podczas którego ośmieszył rywali, NYCFC nie trafiliby do siatki już w 3’. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Trzecie trafienie to pokaz sportowej złości. Kilka sekund wcześniej sędzia ukarał go żółtą kartką. Co zrobił Villa? Jako pierwszy założył pressing, odebrał futbolówkę obrońcom FC Dallas i ustalił wynik spotkania.
Warto też wspomnieć, że w poprzednim tygodniu NYCFC przegrali pierwszy mecz w sezonie po siedmiu meczach bez porażki. Jedynym zespołem, który nie przegrał spotkania, były właśnie Byki z Teksasu, ale oni mogli pochwalić się sześcioma meczami bez porażki. W siódmym przegrali z NYCFC, choć pierwszego gola w sezonie strzelił nowy nabytek – Santiago Mosquera. Koniec końców David Villa przeszedł do historii, a NYCFC mogą pochwalić się najdłuższą serią bez porażki od początku sezonu.
New York City FC 3:1 FC Dallas
1:0 Jesús Medina 3’
1:1 Santiago Mosquera (Maximiliano Urruti) 10’
2:1 David Villa (rzut karny) 36’
3:1 David Villa 69’
Atlanta United Fuuuu-sion ?
Mecz rozpoczął się od ataku gospodarzy (kto by się spodziewał!), ale potem spotkanie nie układało się po ich myśli. To Montreal Impact wyszedł na prowadzenie już w 13’. Dopiero trzeci raz w historii goście strzelili gola jako pierwsi na Mercedes-Benz Stadium. Wcześniej dokonał tego Dom Dwyer (16.09.2017) i Abu Danladi (04.10.2017). W pierwszym meczu piłkarze Gerardo Martino zremisowali, w drugim przegrali. Zatem trafienie Saphira Taïdera mogło napawać fanów Impact optymizmem, tym bardziej że byli naprawdę świetnie zorganizowani w defensywie. Do przerwy utrzymali ten wynik, potem nie było już tak pięknie.
Atlanta United atakowała, wydawało się, że znalezienie drogi do bramki będzie niemal niemożliwe, ale wtedy Chris Duvall zagrał piłkę ręką… we własnym polu karnym, a sędzia wskazał na jedenastkę. To był początek armagedonu. Z rzutu karnego trafił oczywiście Miguel Almirón. A kilkadziesiąt sekund po wejściu na boisko Kevin Kratz idealnie przymierzył z rzutu wolnego, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. Paragwajczyk Almirón dopisał na swoje konto kolejnego gola, podobnie jak Kratz, który w doliczonym czasie gry ponownie trafił z rzutu wolnego! Nieprawdopodobna historia, ale Atlanta United wygrała pierwszy raz, kiedy to goście jako pierwsi wychodzili na prowadzenie.
Atlanta United 4:1 Montreal Imapct
0:1 Saphir Taïder (Chris Duvall, Alejandro Silva) 13′
1:1 Miguel Almirón (rzut karny) 70′
2:1 Kevin Kratz 78′
3:1 Miguel Almirón (Josef Martínez) 84′
4:1 Kevin Kratz 90’+4
Na ratunek Alan Gordon
Toronto FC po przegranym finale Ligi Mistrzów CONCACAF już od pierwszej minuty wściekle zaatakowali Chicago Fire. Już w 8’ do siatki trafił Jonathna Osorio, kilka minut później Sebastian Giovinco, ale sędzia odgwizdał spalonego. Nie zmienia to faktu, że w 22’ Víctor Vázquez pokonał bramkarza Strażaków i Toronto FC prowadzili już 2:0. Między słupkami świetnie spisywał się Alex Bono, który obronił m.in. rzut karny wykonywany przez Bastiana Schweinsteigera (sytuacja po analizie VAR). Pierwsza połowa był naprawdę dobra w wykonaniu gospodarzy, zdecydowanie gorzej było po przerwie.
Podopieczni Grega Vanneya znacznie osłabli, a do głosu doszli piłkarze Chicago Fire. W 69’ Alexa Bono pokonał ten, który wcześniej nie trafił z rzutu karnego, czyli Bastian Schweinsteiger. Kolejne minuty to nieustanne oblężenie bramki TFC. Kiedy wydawało się, że gospodarze „dowiozą” zwycięstwo do ostatniego gwizdka arbitra, do akcji wkroczył znany z goli w końcówkach meczów Alan Gordon. I to właśnie on w ostatniej akcji meczu zapewnił Chicago Fire remis na wyjeździe.
Toronto FC 2:2 Chicago Fire
1:0 Jonathan Osorio (Sebastian Giovinco, Víctor Vázquez) 8’
2:0 Víctor Vázquez (Michael Bradley) 22’
2:1 Bastian Schweinsteiger (Kevin Ellis, Diego Campos) 69’
2:2 Alan Gordon (Bastian Schweinsteiger, Johan Kappelhof) 90’+4
Kolejna porażka LA Galaxy
LA Galaxy to dziwny klub, ale nie będą zagłębiać się w temat. Tutaj oddaję głos Wiktorowi. Tak, możecie spodziewać się kolejnego odcinka Pamiętników z Miasta Aniołów (poprzednie możecie nadrobić tutaj).
Po tym małym wstępie i autopromocji przejdźmy do sedna. Piłkarze Sigiego przegrali kolejny mecz. Zlatan co prawda przyczynił się do dwóch bramek, ale umówmy się, na ten moment narobił trochę szumu i żadną wielką gwiazdą MLS nie jest (podkreślam: na ten moment). Z kolei NY Red Bulls rozegrali naprawdę przyzwoite zawody. Warto podkreślić fantastyczny występ Alejandro Romero Gamarry, czyli popularnego Kaku oraz Bradleya Wrighta-Phillipsa, który wcielił się w rolę rozgrywającego. Po meczu przyznał, że woli wykańczać akcje i strzelać gole, ale najważniejszy jest wynik. Ten był bardzo dobry, wyjazdowe zwycięstwo zawsze cieszy.
LA Galaxy 2:3 NY Red Bulls
0:1 Daniel Royer (Bradley Wright-Phillips, Kaku) 7’
0:2 Florian Valot (Bradley Wright-Phillips, Kaku) 49’
1:2 Ola Kamara (Zlatan Ibrahimović) 59’
2:2 Giovani dos Santos (Dave Romney, Zlatan Ibrahimović) 66’
2:3 Kaku (rzut karny) 84’
Piąta wygrana z rzędu
Ci, którzy nie oglądają MLS na bieżąco, nie spodziewali się, że mecz z Colorado Rapids będzie dla piłkarzy Jasona Kreisa tak trudnym wyzwaniem. Pierwsza połowa w wykonaniu gospodarzy była niemal idealna. Kolejny raz jedną z kluczowych postaci był Enzo Martinez, to właśnie po jego kapitalnym podaniu Dominique Badji wpakował piłkę do siatki. W drugiej połowie obraz gry się jednak zmienił. Wyrównującego gola strzelił Crisitan Higuita. Wygląda na przypadkowe trafienie, ale trzeba przyznać, że technika 24-latka stoi na naprawdę wysokim poziomie.
Po okresie brutalnej i bezmyślnej gry po obu stronach gra nieco się uspokoiła dopiero po rzucie karnym. Yoshimar Yotún wywalczył jedenastkę i Yoshimar Yotún ją wykorzystał. Ostatecznie Orlando City wygrali, choć trzeba przyznać, że był to dla nich jeden z najtrudniejszych spotkań w tym sezonie. Nie zmienia to faktu, że mogą pochwalić się serią pięciu wygranych meczów z rzędu. Za niecały tydzień spotkanie z Realem Salt Lake przed własną publicznością, więc seria może zostać przedłużona.
Colorado Rapids 1:2 Orlando City
1:0 Dominique Badji (Enzo Martinez) 26’
1:1 Cristian Higuita (Sacha Kljestan) 52’
1:2 Yoshimar Yotún (rzut karny) 77’
Szczęście sprzyja lepszym?
Kojarzycie takie mecze, których wynik kompletnie nie oddaje tego, co działo się na murawie? Jeżeli wiecie, o czym mówię, to spotkanie Vancouver Whitecaps z Realem Salt Lake jest jednym z lepszych przykładów. To goście dominowali, to goście przeważali i to goście przegrali… Piłkarze Mike’a Petke nie potrafili znaleźć drogi do bramki przeciwnika, a jak mawia stare przysłowie: niewykorzystane sytuacje się mszczą.
72’ żółta kartka dla Techery (wbrew pozorom bardzo istotne)
74’ rzut karny dla Vancouer Whitecaps
75’ Cristian Techera podchodzi do piłki i wykorzystuje jedenastkę, po czym… ściąga koszulkę
76’ druga żółta kartka dla Techery, wylatuje z boiska
79’ drugi gol dla Whitecaps, pierwsze trafienie Anthony’ego Blondella w MLS
Zaledwie kilka minut i mecz został zamknięty. Teraz już mało kto pamięta, że to właśnie goście byli zdecydowanie lepsi przez większą część meczu. Liczą się trzy punkty na koncie Whitecaps.
Vancouver Whitecaps 2:0 Real Salt Lake
1:0 Cristian Techera (rzut karny) 75′
2:0 Anthony Blondell (Alphonso Davies) 79′
Przełamanie Union
Największym problemem Philadelphii Union w tym sezonie jest skuteczność i przeciętność Borka Dockala (to już jest nieaktualne, chyba). D.C. United oddali w tym meczu cztery strzały, w tym trzy celne. Podopieczni Jima Curtina 23(!), w tym dziewięć celnych i to właśnie oni gonili wynik i do końca nie byli pewni wygranej. To nie jest tak, że Union grają słabo, oni są po prostu cholernie nieskuteczni. Jeżeli nie poprawią tego elementu, wciąż będą mieli problemy ze zdobywaniem punktów. Umówmy się, D.C. United to nie jest najmocniejsza drużyna w lidze. Fani Philadelphii Union mogą się jednak cieszyć z bardzo dobrego występu nowego Designated Player – Borka Dockala. Dotychczas zawodził, w ostatnim meczu strzelił gola na wagę trzech punktów i zanotował aż siedem kluczowych podań!
Philadelphia Union 3:2 D.C. United
0:1 Zoltán Stieber (Luciano Acosta, Yamil Asad) 7’
1:1 Ilsinho (Keegan Rosenberry) 37’
2:1 C.J. Sapong (Alejandro Bedoya, Haris Medunjanin) 60’
2:2 Darren Mattocks (Zoltán Stieber, Bruno Miranda) 70’
3:2 Borek Dockal 72’
The Loons wygrywają, Shuttleworth bohaterem
Oczekiwania wobec Minnesoty United nie są wysokie, więc każdy punkt tej drużyny po prostu cieszy jej fanów. Houston Dynamo byli oczywiście w tym meczu lepszym zespołem, ale to gospodarze mogli się cieszyć z wygranej. Duża w tym zasługa Bobby’ego Shuttlewortha. Doświadczony bramkarz kilkukrotnie zatrzymał rywali, w tym popisał się kapitalną interwencją po strzale Mauro Manotasa. Zwycięstwo zapewnił The Loons Ibson, strzał naprawdę godny uwagi.
How do you say „Blouses” in Portuguese?
Vote Ibson for @mls Goal of the Week » https://t.co/7hfY277zTN pic.twitter.com/LKk2yWcpJi
— Minnesota United FC (@MNUFC) 30 kwietnia 2018
Minnesota United 2:1 Houston Dynamo
0:1 Alberth Elis (Romell Quioto, Tomás Martínez) 10’
1:1 Darwin Quintero (rzut karny) 40’
2:1 Ibson (Ibarra, Collin Martin) 70’
Kuriozalny gol Bunbury’ego
Autorem najbardziej kuriozalnego trafienia 9. tygodnia MLS był Teal Bunbury. On sam nie wierzył, że nie jest na pozycji spalonej, ale okazało się, że podawał do niego Roger Espinoza, więc trafienie było poprawne.
HT: Teal Bunbury’s goal stands following Video Review and @NERevolution lead 1-0 at the half. #NEvSKC https://t.co/31VLucFhtY
— Major League Soccer (@MLS) 29 kwietnia 2018
Bohaterem tego meczu był Matt Besler, który zapisał się na kartach historii swojego klubu. Został samodzielnym liderem pod względem występów w Sportingu KC. Rozegrany mecz przeciwko NE Revolution był jego 229. występem w koszulce SKC (sezon regularny). Wyprzedził tym samym Kerry’ego Zavagnina. W poprzednim tygodniu (w meczu przeciwko Vancouver Whitecaps) pobił rekord rozegranych minut w koszulce Sportingu KC (20 551). Wcześniejszy należał do wspomnianego wcześniej Zavagnina (20 515). Sam Matt Besler skomentował to tak: „To po prostu oznacza, że jestem stary”.
NE Revolution 1:0 Sporting KC
1:0 Teal Bunbury 44’
Game-winner Mike’a Grelli
To był dziwny mecz, naprawdę. Columbus Crew oddali dwa celne strzały – dwa gole; SJ Earthquakes oddali jeden celny strzał – jeden gol. Do tego wygrana po golu Mike’a Grelli w końcówce meczu. Tego samego, który ostatni mecz rozegrał 3 czerwca poprzedniego roku. O tak, to był dziwny mecz.
Columbus Crew 2:1 SJ Earthquakes
1:0 Harrison Afful (Federico Higuaín, Milton Valenzuela) 28’
1:1 Danny Hoesen (Florian Jungwirth) 45’
2:1 Mike Grella (Pedro Santos) 84’