Newsy
Strona główna / Reprezentacja USA / Koniec marzeń o tytule – USA rozgromione przez Argentynę

Koniec marzeń o tytule – USA rozgromione przez Argentynę

Dla reprezentacji Stanów Zjednoczonych mecz z Argentyną miał być przepustką do raju, skończyło się na zimnym prysznicu, a Jankesi zostali upokorzeni przed własną publicznością. Piłkarze Jürgena Klinsmanna mogą się cieszyć, że spotkanie skończyło się tylko takim wymiarem kary.

Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju wszyscy wiedzieli, że Albicelestes są jednymi z głównych faworytów do wywalczenia trofeum. Po fazie grupowej stali się jednak głównymi pretendentami, w końcu jako jedyni byli tak przekonujący i bezbłędni w dotychczasowych występach. Kiedy reprezentanci Stanów Zjednoczonych po szczęśliwych rozstrzygnięciach w grupie awansowali do półfinału, wszyscy wiedzieli, że nie mają większych szans w starciu z Argentyną, jednak chyba nikt nie spodziewał się, że już w trzeciej minucie meczu, grający przed własną publicznością, Amerykanie stracą bramkę.

Bez żadnego planu

Jürgen Klinsmann musiał liczyć się z krytyką po końcowym gwizdku arbitra, która spłynęła na niego niczym wodospad – w innym wypadku nie jestem w stanie pojąć toku rozumowania selekcjonera, który na konferencji przedmeczowej deklaruje pewne zachowania, twierdzi, że wie, jak ustawić zespół na ten arcytrudny mecz, po czym robi coś, co z boku wygląda na kompletnie bezsensowne. Jak inaczej możemy nazwać ustawienie, które nie jest w stanie zatrzymać Argentyńczyków i całkowicie nie radzi sobie z ich wysokim pressingiem, nie do końca zrozumiałe zmiany w składzie i wreszcie podejście do spotkania całego zespołu, a właściwie – przejście obok tego spotkania, jakby nie toczyło się o żadną stawkę, a piłkarze, zamiast na boisku woleliby pluskać się w oceanie?

2016-06-23 (12)

Studium cierpienia

Jedno jest pewne piłkarze byli nieprzygotowani na starcie z najpoważniejszym kandydatem do zwycięstwa w całym turnieju, co ułatwiło Albicelestes wyprowadzenie pierwszego zabójczego ciosu już w trzeciej minucie. Po nietypowym dośrodkowaniu piłka trafiła do Leo Messiego, który w fantastyczny sposób odnalazł na wolnej pozycji Ezequiela Lavezzi’ego, który głową pokonał Brada Guzana, wprowadzając Jankesów w dziewięćdziesięciominutowe studium cierpienia.

Zawodnicy Klinsmanna nie wiedzieli, jak zatrzymać przeciwników, którzy wyprowadzali coraz to groźniejsze akcje. Nie potrafili odebrać Argentyńczykom futbolówki, co często kończyło się faulem na przeciwniku, po jednym z takich przewinień Lionel Messi zdobył cudowną bramkę z rzutu wolnego. Kolejne dwa trafienia dorzucił Gonzalo Higuain w drugiej części spotkania, co całkowicie pogrzebało wszelkie złudne nadzieje Jankesów na korzystny wynik w tym starciu. Piłkarzy zdecydowanie przyćmili fani USA, którzy pokazali, jak należy cieszyć się z awansu do półfinału i świętować ten historyczny sukces.

O tym, że podopieczni Jürgena Klinsmanna cierpieli, najlepiej świadczą statystyki. Wyobraźcie sobie, że reprezentanci Stanów Zjednoczonych oddali zaledwie jeden (w dodatku niecelny) strzał na bramkę Sergio Romero! Albicelestes zmiażdżyli swojego rywala pod każdym względem. Zagrali kolejny fantastyczny mecz, a różnica poziomów pomiędzy tymi zespołami była ogromna. Reprezentacji USA jeszcze dużo brakuje do najlepszych zespołów z Ameryki Południowej.

Messi – zabójca marzeń

Fenomen Argentyńczyka polega na tym, że pomimo nieustannych analiz sztabów trenerskich, które głowią się nad tym, jak piłkarze ich zespołu mają go zatrzymać, cały czas zaskakuje nas swoim niewyczerpanym i nie do końca poznanym arsenałem, mijając przeciwników niczym tyczki.

Nie inaczej było podczas starcia z gospodarzami Copa Ameríca 2016, chociaż na konferencji przedmeczowej zarówno trener USA i piłkarze podkreślali wyjątkowość Atomowej Pchły to, że nie da się przewidzieć, co może zrobić, będąc przy piłce oraz to, że będą starali się go zatrzymać. Nie muszę mówić, że tylko na staraniach się skończyło. La Pulga dryblował, strzelał, a ostatecznie dwukrotnie asystował i wpisał się na listę strzelców, zdobywając przepięknego gola z rzutu wolnego. Warto dodać, że była to jego 55 bramka w barwach reprezentacji Argentyny, zatem  rekord Gabriela Batistuty odszedł w niepamięć, od dzisiaj to piłkarz Barcelony jest najlepszym strzelcem wszechczasów reprezentacji Argentyny.

Argentyńczycy zmiażdżyli swoich rywali w drodze do finału i wiele wskazuje na to, że mogą wziąć odwet na reprezentacji Chile za poprzednią edycję Copa Ameríca, kiedy przegrali po rzutach karnych. Z kolei dla reprezentacji Stanów Zjednoczonych awans do półfinału jest historycznym sukcesem, a w zawodnikach drzemie niesamowity potencjał, który powinien zostać w odpowiedni sposób wykorzystany.

USA 0:4 Argentyna

0:1 Ezequiel Lavezzi (Leo Messi) 3′

0:2 Leo Messi 32′

0:3 Gonzalo Higuaín 50′

0:4 Gonzalo Higuaín (Leo Messi) 86′

Żółta-kartka Chris Wondolowski 31′

USA

USA: Brad Guzan –  Fabian Johnson,  John Brooks, Geoff Cameron,  DeAndre Yedlin – Graham Zusi, Kyle Beckerman (Steve Birnbaum 60′), Michael Bradley (c), Gyasi Zardes – Clint Dempsey (Darlington Nagbe 78′), Chris Wondolowski (Christian Pulisic 45′)

Ławka rezerwowych: Tim Howard,  Ethan Horvath, Michael Orozco, Édgar Castillo, Matt Besler, Perry Kitchen,  Steve Birnbaum, Darlington Nagbe, Christian Pulisic

Trener:  Jürgen Klinsmann

Argentyna

Argentyna: Sergio Romero –  Marcos Rojo (Víctor Cuesta 84′),  Ramiro Funes Mori, Nicolás Otamendi, Gabriel Mercado – Éver Banega, Javier Mascherano,  Augusto Fernández (Lucas Biglia 59′) –  Ezequiel Lavezzi (Erik Lamela 67′), Gonzalo Higuaín,  Lionel Messi (c)

Ławka rezerwowych: Mariano Andújar, Nahuel Guzmán, Jonathan Maidana, Facundo Roncaglia, Víctor Cuesta, Matías Kranevitter, Lucas Biglia, Ángel Di María, Sergio Agüero, Javier Pastore, Erik Lamela

Trener: Gerardo Martino

Sędzia: Enrique Cáceres Asystenci: Eduardo Cardozo, Milciades Saldivar Sędzia techniczny:  Roddy Zambrano

Stadion: NRG Stadium

Widzów:  70 858

Galeria (kliknij w zdjęcie, aby zobaczyć następne)

fot. newsok.com, facebook.com/2016CopaAmericaCentenario

Autor: Kasia Przepiórka

Redaktor Naczelna | Nie śpię po nocach, bo oglądam piłkę nożną... w USA, a za dnia o tym piszę. Z soccerem na dobre i na złe, od reprezentacji, przez MLS czy USL, aż do ligi uniwersyteckiej. Wbrew pozorom nie jestem szalona, zaglądam też na europejskie boiska (nie tylko w poszukiwaniu młodych talentów nadających się do reprezentacji USA). P.S. To prawda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Discover more from Amerykańska Piłka

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading