Historia pisze się na naszych oczach. Don Garber zapowiadał, że system VAR wejdzie do Major League Soccer w drugiej połowie sezonu, a dokładniej po All Star Game. Za nami weekend pełen emocji i oficjalny debiut VAR-u, dzięki któremu uniknęliśmy kilku kontrowersji. Na boisku główną rolę odrywali jednak piłkarze, zapraszam zatem do zapoznania się z podsumowaniem 22. tygodnia MLS.
NY is BLUE, David Villa is a hero!
Jak zapisać kolejną ważną kartę w historii klubu? Oto przepis via David Villa: strzel pierwszego hat-tricka w lidze, który zapewni wygraną w derbach, najlepiej małą różnicą bramkową i wyjdź na prowadzenie w klasyfikacji strzelców. I choć wydaje się, że to mało prawdopodobne i raczej niemożliwe do wykonania, to Hiszpan po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najlepszych graczy w całej lidze.
Derby Nowego Jorku mają to do siebie, że zawsze wywołują emocje. I choć rywalizacja pomiędzy New York City FC a NY Red Bulls nie ma zbyt długiej historii, to jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego można być pewnym, że na boisku na pewno będzie ciekawie.
Nie inaczej było tym razem. David Villa i Bradely Wirgt-Phillips na przemian strzelali gole, ale ostatecznie to Hiszpan wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. BWP strzelił dwie bramki i ma swoim koncie 82. trafienia w sezonie regularnym MLS (92. w NY Red Bulls). Będąc przy Czerwonych Bykach, warto wspomnieć o Tylerze Adamsie. 18-latek w poprzednim meczu z NYCFC wypadł tragicznie, teraz zaprezentował się zdecydowanie lepiej, zaliczył nawet swoją pierwszą asystę w profesjonalnej karierze. Z kolei Sacha Kljestan rozgrywał swój 200. mecz w MLS, przy obu trafieniach BWP zaliczył asystę drugiego stopnia. Wrócił „stary dobry” Sacha.
Jednak największą gwiazdą wieczoru był David Villa. Na Yankee Stadium 33 679 kibiców mogło podziwiać fantastyczny występ w wykonaniu Hiszpana. Po raz pierwszy w tym sezonie wszystkie bilety zostały wykupione, ale było warto. W końcu to derby NY.
Niemożliwe nie istnieje
Racjonalne podsumowanie meczu D.C. United z Toronto FC chyba nie istnieje. Jak to możliwe, że ostatnia drużyna ligi, która nie zdobyła choćby jednego punktu od sześciu meczów, urwała punkty liderowi Konferencji Wschodniej, ba! najlepszej drużynie w lidze? Odpowiedź jest prosta: takie rzeczy tylko w MLS! Przejdźmy jednak do samego meczu.
- W 6’ Kofi Opare strzela swoją pierwszą bramkę od 13 maja 2015
- D.C. United – ostatnia drużyna w tabeli (18pkt) prowadzi z pierwszą drużyną w tabeli – Toronto FC (43pkt).
- Wszyscy, którzy postawili pieniądze na wygraną Toronto FC lub mieli w składzie Fantasy MLS Sebastiana Giovinco i Jozy’ego Altidore zaczynają obgryzać paznokcie.
- D.C. nie byliby sobą, gdyby nie utrudnili sobie zadania – w 44’ z boiska wylatuje Lloyd Sam. Jest to jego druga czerwona kartka w karierze.
- Jakby tego było mało, na otwarcie drugiej połowy w 52’ Steve Birnbaum pakuje piłkę do własnej siatki i mamy remis.
W sumie to chyba nikt nie wie, jak to podsumować, więc pozostańmy przy: MLS, just MLS!
Just MLS 😉 Czyli właściwie to… żadna niespodzianka! Niespodzianką byłoby wysokie zwycięstwo faworyta !
— A_Kotleszka ???? (@Adam_Kotleszka) 6 sierpnia 2017
Surrealistycznej wizji ciąg dalszy
W tym samym czasie, co mecz D.C. United z Toronto FC na Talen Energy Stadium Philadelphia Union podejmowała FC Dallas. Jak możecie się domyślić, tu też byliśmy świadkami „małej” niespodzianki. Piłkarze Jima Curtina rozegrali naprawdę wspaniałe zawody. Szczególnie błyszczał C.J. Sapong i Ilsinho. Współpraca pomiędzy tą dwójka układała się bez zarzutów. Efekt? Dwa gole Saponga (asysta i asysta drugiego stopnia Ilsinho) i jeden gol Ilsinho.
Jednak najważniejszym momentem tego meczu był debiut VAR-u. W 80’ Maxi Urruti strzelił gola. Sędzia Ricardo Salazar zdecydował się na sprawdzenie kontrowersyjnej sytuacji i anulował gola. Zanim Cristian Colman podał piłkę do Urrutiego, faulował bramkarza Philadelphii Union – Johna McCarthy’ego.
Warto dodać, że mecz z FC Dallas był też poświęcony na podziękowanie kibicom ugrupowania Sons of Ben za 10 lat wsparcia na trybunach. Przez cały tydzień poprzedzający spotkanie mogliśmy przeczytać na oficjalnej stronie internetowej Philadelphii Union historie poszczególnych członków Sons of Ben.
Wciąż niepokonani, nowy rekord Chicago Fire
Strażacy są jedną z najlepszych drużyn w tym sezonie. Przed rozpoczęciem kampanii 2017 niewielu spodziewało się takiego obrotu spraw, ale w wygranym meczu z NE Revolution ustanowili nowy rekord klubu. Dziewiąte zwycięstwo z rzędu przed własną publicznością. Piłkarze z Wietrznego Miasta jeszcze nigdy nie mieli tak dobrej serii przed własną publicznością. Mamy 22. tydzień rozgrywek, a już teraz nikt nie wyobraża sobie tego, że nie awansują do play-offów.
Nemanja Nikolić ostatnimi czasy nie zachwyca (ostatnią bramkę strzelił 2 lipca w meczu z Vancouver Whitecaps), ale obniżki formy tego piłkarza spodziewało się wiele osób. Na całe szczęście Chcicago Fire gra tej drużyny nie opiera się na 29-latku. W starciu z The Revs błysnął Bastian Schweinsteiger, Juninho czy Accam, ale bohaterem Strażaków został Patrick Doody. 25-latek zaliczył trzy asysty i został szóstym piłkarzem w historii Fire, który tego dokonał (pierwszym piłkarzem był Jerzy Podbrożny, który trzy asysty zaliczył 11 czerwca 1998 w meczu z SJ Earthquakes).
Chicago Fire wygrywają kolejny mecz w walce o play-offy i nie tylko. Kibice wciąż liczą, że Strażacy mogą dogonić Toronto FC w walce o Supporters’ Shield.
Sigi ma nad czym pracować – Timbers lepsi od LA
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia, a w zasadzie dwóch mocnych uderzeń. W 5’ gola strzelił Liam Ridgewell, który rozegrał swój pierwszy mecz od kontuzji (11 czerwca rozgrywał ostatni mecz). Minutę później do siatki trafił Emma Boateng i mieliśmy remis. Wtedy też nadeszła 10’ i… GOL ZARDESA. Tak, prawie wszyscy się nabrali, że Gyasi Zardes w końcu się przebudził i strzelił gola. Nic z tych rzeczy. Nadal nie znamy recepty na jego dolegliwość zwaną „nie umiem trafić do bramki”. Jak się okazało, nie mógł też zapomnieć o tym, że od tego tygodnia w MLS mamy VAR. Nasz polski sędzia w MLS: Robert Sibiga rozwiał nasze wątpliwości.
Zapomnieć nie mógł bo w 1szym tygodniu VAR przed meczem sędziowie szli do szatni przypomnieć zawodnikom, że „Big Brother” patrzy…
— Rob. S. (@robsoccerlife) 7 sierpnia 2017
W każdym razie Gyasi nie przełamał strzeleckiej niemocy, a dzięki VAR po raz kolejny w tym tygodniu uniknęliśmy kontrowersji.
Portland Timbers wygrali to spotkanie 3:1. Drugiego gola dla Drwali strzelił niezawodny Diego Valeri. Kolejny raz uraczył kibiców wspaniałym trafieniem. Warto przypomnieć, że Argentyńczyk ma na swoim koncie 49. goli i 50. asyst w sezonie regularnym MLS, więc jeszcze przed końcem sezonu powinien dołączyć do ekskluzywnego klub 50&50. Gola zdobył też Alvas Powell, dla którego było to pierwsze trafienie od 7 września 2014 – dokładnie 1 064 dni temu ostatni raz pokonywał bramkarza przeciwników. Dla Portland Timbers była to pierwsza wygrana z LA Galaxy przed własną publicznością od 29 września 2013.
W LA Galaxy zadebiutował Jonathan dos Santos. Co ciekawe dokładnie dwa lata po tym, jak debiutował jego brat – Giovani dos Santos, odpowiednio 6 sierpnia 2015 i 2017. Tym samym Sigi Schmid zmienił ustawienie The Gals na 3-5-1-1, które momentami przeradzało się w 5-3-1-1 z dwoma cofniętymi skrzydłowymi. Co ciekawe, na środek obrony przesunął się Jermaine Jones. Przed LA Galaxy jeszcze dużo pracy, ale to ustawienie wyglądało naprawdę interesująco.
Rzutem na taśmę
Wiecie jak wyglądały ostatnie trzy mecze Atlanty United i gole strzelane przez piłkarzy Gerardo Martino?
Sporting 1:1 Atlanta United – Jacob Peterson 90’+1
Atlanta United 1:1 Orlando – Hector Villalba 90’+1
Orlando 0:1 Atlanta United – Hector Villalba 86′
Dokładnie tak to wygląda. W ostatnich trzech meczach Atlanta wyszarpywała punkty w ostatnich minutach meczu. W tym ze Sportingiem KC bolało to przeciwników podwójnie. Bramkę strzelił Jacob Peterson – były zawodnik SKC. Nie mówmy jednak, że Atlanta jest złym zespołem, a punkty gromadzi dzięki szczęściu. Warto dodać, z wyjątkiem Toronto FC (17pkt)jest najlepiej punktującą drużyną na wyjazdach – 16pkt.
Sporting KC wyszedł na prowadzenie po dość kontrowersyjnym karnym. Sędzia co prawda posłużył się VAR, ale należy pamiętać, że VAR ma tylko pomóc sędziemu w pracy. Ostateczną decyzję podejmuje człowiek, który ma prawo się pomylić. Tym razem arbiter podyktował rzut karny po faulu na Blessingu. Benny Feilhaber nie mógł zmarnować takiej okazji.
Pewna wygrana Sounders
Piłkarze Seattle Sounders byli bezlitośni w starciu z Minnesotą United. The Loons próbowali grać, ale wszelkie próby zdobycia bramki kończyły się niepowodzeniem. Znacznie gorzej wyglądała sytuacja po stracie futbolówki. Cztery gole Sounders, w tym trzy z kontrataku. Clint Dempsey był zdecydowanie najlepszym piłkarzem na boisku: 2 gole i asysta. Swoje zrobiła też dobra postawa Chada Marshalla i Cristiana Roldana w defensywie. Warto wspomnieć o tym, że wreszcie do siatki przeciwnika trafił Jordan Morris, który ostatnimi czasy nie mógł znaleźć drogi do bramki rywala.
Powrót mistrza
Niby: No Piatti, no problem, ale jak przychodzi co do czego, to ten problem zaczyna się pojawiać. Jednak z Orlando City od początku grał Ignacio Piatti, a wraz z nim grał cały zespół. Jeszcze lepsze zawody niż zazwyczaj rozegrał Blerim. Duet Dzemaili & Piatti może sprawiać „małe” problemy. Zespół pod wodzą Argentyńczyka grał jakby uskrzydlony. Przełożyło się to na wynik, bo Montreal Impact wygrał 2:1 z Orlando City.
Lwom nie pomógł Dom Dwyer, ale bramkę strzelił Cyle Larin. Stan rywalizacji wyrównał Ignacio Piatti, strzelając bramkę z rzutu karnego. Kolejny raz w roli jokera sprawdził się Anthony Jackson-Hamel. Strzelił zwycięskiego gola pięć minut po tym, jak wszedł na boisko.
Tommy Thompson show – Quakes wygrywają z Crew
SJ Eearthquakes pokonali 2:1 Columbus Crew. Bardzo dobre zawody rozegrał Tommy Thompson. Choć nie strzelił żadnego gola, to jawnie przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny. Kilka minut przed końcem pierwszej połowy bramkę strzelił Marco Ureña. Na początku drugiej połowy prowadzenie podwyższył Chris Wondolowski, trafiając do bramki przeciwnika po podaniu Tommy’ego Thompsona. 34-latek ma na swoim koncie dziewięć goli w tym sezonie. Jeżeli strzeli jeszcze jedną bramkę, to będzie mógł się pochwalić niebanalnym osiągnięciem: od 2010 roku w każdym sezonie strzał przynajmniej 10 goli w sezonie.
Gola honorowego dla Columbus Crew zdobył Adam Jahn. Dla niego jest to pierwsze trafienie w tym sezonie, podobnie jak pierwsza asysta w MLS Jonathana Mensaha.
Rapids z Whitecaps oraz RSL z Dynamo na remis
Tony Tchani przechodzi ostatnimi czasy samego siebie: trzy gole w ostatnich siedmiu meczach i to nie jest żart. Colorado Rapids byli w stanie odpowiedzieć na tego gola (Axel Sjoberg i Kevin Doyle), ale ostatnie słowo należało do Vancouver Whitecaps. Wyrównującą bramkę strzelił Fredy Montero i ma na swoim koncie dziewięć trafień w tym sezonie.
W meczu pomiędzy Realem Salt Lake i Houston Dynamo padł bezbramkowy remis, choć gospodarze oddali… 21 strzałów i ani jeden nie był celnym uderzeniem! Trudno to sobie wyobrazić, ale to prawda. Z drugiej strony wcale nie było lepiej, bo piłkarze Wilmera Cabrery byli w stanie oddać tylko jeden celny strzał na bramkę Nicka Rimando. Takie strzeleckie „popisy” nie mogły zakończyć się niczym dobrym i ostatecznie padł bezbramkowy remis.
Komplet wyników 22. tygodnia MLS
D.C. United 1:1 Toronto FC (skrót)
Philadelphia Union 3:1 FC Dallas (skrót)
Montreal Impact 2:1 Orlando City (skrót)
Minnesota United 0:4 Seattle Sounders (skrót)
Chicago Fire 4:1 NE Revolution (skrót)
Colorado Rapids 2:2 Vancouver Whitecaps (skrót)
Real Salt Lake 0:0 Houston Dynamo (skrót)
SJ Earthquakes 2:1 Columbus Crew (skrót)
Portland Timbers 3:1 LA Galaxy (skrót)
New York City FC 3:2 NY Red Bulls (skrót)
Sporting KC 1:1 Atlanta United (skrót)