Newsy
Strona główna / MLS / Podsumowania tygodnia / Chris Wondolowski na tronie – podsumowanie 12. tygodnia MLS

Chris Wondolowski na tronie – podsumowanie 12. tygodnia MLS

Ostatni tydzień Major League Soccer to tydzień Chrisa Wondolowskiego. Napastnik skradł show i w zasadzie po tym, co zrobił w meczu w Chicago Fire, reszta jest już nieważna. Z poczucia obowiązku napiszę jednak również kilka słów o pozostałych spotkaniach.

Król jest tylko jeden, Chris Wondolowski na tronie

Bohaterem meczu z Chicago Fire mógł być tylko i wyłącznie Chris Wondolowski. Było to już jasne w 21’, kiedy trafił do siatki i wyrównał rekord Landona Donovana (145 goli), na który polował od dłuższego czasu. Co ciekawe, przy tej bramce asystował Shea Salinas. Podobnie było w 2009 roku (powrót Quakes do gry po przerwie), kiedy do siatki pierwszy raz w barwach Quakes trafił Wondolowski. Historia zatoczyła koło, a to był dopiero początek.

Na samym początku drugiej połowy Wondo ponownie trafił do siatki i mieliśmy wówczas nowego rekordzistę MLS! Nikt w historii tej ligi nie strzelił 146. goli w sezonie regularnym. Zaraz po tej bramce 36-latek podbiegł do swojej córki i razem wykonali cieszynkę.

To nie był koniec popisów Chrisa Wondolowskiego, bo już dwie minuty później ustrzelił hat-tricka! Piątego w karierze i pierwszego od… 2012 roku! Wyobrażacie sobie lepszy sposób na pobicie rekordu Donovana? W tamtym momencie myślałam, że tu już nic nie może się wydarzyć, ale Wondo poszedł krok dalej – po raz pierwszy w karierze strzelił cztery bramki w jednym meczu! Mecz przejdzie do historii Major League Soccer, a Wondolowski jest absolutną legendą tej ligi. To, co zrobił 18 maja na Avaya Stadium, teoretycznie nie miało prawa się wydarzyć. W MLS często dzieją się jednak rzeczy absolutnie nieprzewidywalne i właśnie jedną z nich był FENOMENALNY występ Chrisa Wondolowskiego. Coś niesamowitego, czapki z głów!

Warto również zauważyć, że Chris Wondolowski wypada naprawdę nieźle na tle zawodników, którzy mają na koncie dużo mniej meczów. Weteran potrafi jednak utrzymać naprawdę imponującą średnią goli na mecz, a wciąż nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i z pewnością będzie chciał wyśrubować ten rekord.

SJ Earthquakes 4:1 Chicago Fire (skrót)

1:0 Chris Wondolowski (Shea Salinas) 21’

2:0 Chris Wondolowski 48’

3:0 Chris Wondolowski (Cristian Espinoza) 74’

4:0 Chris Wondolowski (Jackson Yueill) 76’

4:1 Aleksandar Katai (Dax McCarty) 83’

Z nieba do piekła, od rekordu do porażki z NY Red Bulls

W ciągu ubiegłego tygodnia Atlanta United rozegrała dwa mecze. W pierwszym wygrała na wyjeździe 1:0 z Vancouver Whitecaps. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że piłkarze Franka de Boera mieli spore problemy, które powodował bramkarz gospodarzy: Maxime Crépeau. 25-latek bronił jak w transie, a jedynego gola, jakiego strzelili goście, to bramka z rzutu karnego. To właśnie dzięki temu trafieniu Atlanta United pobiła rekord MLS, wygrywając pięć meczów z rzędu i nie tracąc przy tym żadnego gola. Piłkarze z Georgii mogli wyśrubować ten rekord, ale w następnym spotkaniu ulegli NY Red Bulls, choć niewiele na to wskazywało.

NY Red Bulls potrafią wyłapać młodych zawodników i dać im szansę, nawet jeżeli młodzi muszą na nią poczekać. Tom Barlow to kolejny przykład takiego piłkarza: #39 SuperDraftu 2018, poprzedni rok spędził w USL, w maju podpisał kontrakt MLS po tym, jak zbierał dobre recenzje w drugim zespole. W meczu z Atlantą United zdobył pierwszą bramkę w MLS. W dodatku w meczu z aktualnym mistrzem, w którym Czerwone Byki grały w osłabieniu od 35’. Nawet jak NY Red Bulls mają problemy, a tych ostatnio nie brakuje, to mogą liczyć na wychowanków i młodych zawodników, którzy w kluczowych momentach się spłacają. Warto również wspomnieć, że autorami ostatnich jedenastu bramek NY Red Bulls w MLS jest aż dziesięciu różnych piłkarzy.

Tom Barlow zapewnił Czerwonym Bykom zwycięstwo w meczu z Atlantą United, fot. NY Red Bulls

Vancouver Whitecaps 0:1 Atlanta United (skrót)

0:1 Josef Martínez (rzut karny) 29’

NY Red Bulls 1:0 Atlanta United (skrót)

1:0 Tom Barlow (Daniel Royer, Sean Nealis) 65’

Podwójna rywalizacja LAFC z FC Dallas

W trakcie 12. tygodnia MLS Los Angles FC grali dwa mecze z FC Dallas. Niecodziennie dochodzi do takich sytuacji, ale w tym wypadku faktycznie byliśmy świadkami meczu na Banc of California Stadium, a potem na Toyota Stadium. W pierwszym spotkaniu LAFC zmiażdżyli rywala, a FC Dallas nie oddali nawet jednego celnego strzału. Z kolei podopieczni Boba Bradley postraszyli rywali aż 27 razy, ale do siatki trafili tylko dwa razy. Co ważniejsze, kontuzji w tym meczu doznał jeden z podstawowych zawodników: Eduard Atuesta.

Spotkanie w Teksasie było znacznie bardziej wyrównane i o dziwo to faworyzowani goście musieli gonić wynik meczu. Po pierwszej połowie przegrywali 0:1 po golu Ryana Hollinghseada i wydawało się, że FC Dallas mogą powalczyć o komplet punktów. Ostatecznie w 80’ z rzutu karnego trafił Carlos Vela i skończyło się na remisie. Trzeba jednak przyznać, że rzadko zdarza się, żeby w tym sezonie ktoś urwał punkty zawodnikom z Banc of California Stadium, co stawia FC Dallas w jeszcze lepszej sytuacji.

Kibice LAFC, fot. Los Angeles FC

Los Angeles FC 2:0 FC Dallas (skrót)

1:0 Carlos Vela (Eduard Atuesta) 39’

2:0 Diego Rossi (Adama Diomande, Carlos Vela) 83’

FC Dallas 1:1 Los Angeles FC (skrót)

1:0 Ryan Hollingshead (Dominique Badji) 29’

1:1 Carlos Vela (rzut karny) 80’

Pierwsza wygrana Colorado Rapids w sezonie

LA Galaxy w końcu zaczęli grać z naprawdę mocnymi rywalami, co skutkowało też stratą punktów. Wydawało się, że przełamią się z bardzo słabymi w tym sezonie Colorado Rapids. Nawet zawieszenie dla Zlatana za duszenie Seana Johnsona w poprzednim meczu miało nie mieć takiego znaczenia. W końcu w składzie debiutował nowy nabytek – Favio Alvarez. Okazało się jednak, że LA Galaxy nie byli w stanie pokonać Tima Howarda, a kolejny raz w roli jokera sprawdził się chłopak wygrany w drafcie –  Andre Shinyashiki. W pierwszym meczu sezonu golem w doliczonym czasie zapewnił Rapids remis z Portland Timbers, w meczu z Galaxy golem w końcówce spotkania zapewnił swojej drużynie pierwszą wygraną w sezonie! Dla LA Galaxy to czwarta porażka z rzędu i druga przed własną publicznością.

LA Galaxy 0:1 Colorado Rapids (skrót)

0:1 Andre Shinyashiki 82’

Orlando City rozgromili Cincy

Początek meczu nie należał do gospodarzy. To FC Cincinnati wyszli na prowadzenie po golu Darrena Mattocksa, który w polu karnym miał kilku rywali, ale żaden nie zabrał mu piłki i specjalnie się nie wysilił, żeby Jamajczykowi futbolówkę zabrać. Ta bramka podziałała na Orlando City jak płachta na byka i zdecydowanie przystąpili do ataku. Jeszcze w pierwszej części gry stan rywalizacji wyrównał Tesho Akindele, ale to druga połowa była popisem Lwów z Florydy. W 50’ do siatki trafił Nani i choć jego strzał z rzutu karnego został obroniony, tak przy dobitce bramkarz nie miał szans. Kilka minut później Nani dorzucił drugiego gola, który był również 200. trafieniem w historii klubu w sezonie regularnym MLS. Na tym się nie skończyło, bo do siatki trafił jeszcze Akindele i wchodzący z ławki Dom Dwyer. Orlando City w drugiej połowie dali prawdziwy popis i nie pozwolili dojść do słowa rywalowi. To było naprawdę dobre spotkanie w wykonaniu podopiecznych Jamesa O’Connora.

Lwy wygrały wysoko z FC Cincinnati, fot. Orlando City

Orlando City 5:1 FC Cincinnati (skrót)

0:1 Darren Mattocks (Eric Alexander) 24’

1:1 Tesho Akindele (Will Johnson, João Moutinho) 37’

2:1 Nani 50’

3:1 Nani (Ruan) 59’

4:1 Tesho Akindele 64’

5:1 Dom Dwyer (Josué Colmán) 82’

Mała sensacja i piękne bramki na Rio Tinto Stadium

Do małej sensacji doszło w meczu Realu Salt Lake z Toronto FC. Goście byli faworytami, ale to piłkarze z Utah prezentowali się zdecydowanie lepiej. Piłkarze Grega Vanneya nie mogli znaleźć recepty grę Realu Salt Lake, a zawodnicy z Rio Tinto Stadium w ostatecznym rozrachunku strzelili trzy przepiękne bramki. Najpiękniejsze wydaje się jednak trafienie Sebastián Saucedo. 22-letni wychowanek tak naprawdę nigdy nie dostał poważnej szansy na pokazanie swoich umiejętności, ale za każdym razem, kiedy w ostatnim czasie pojawiał się na boisku grał bardzo dobrze. Tak samo było i tym razem. Oprócz niego do siatki rywala trafili także Damir Kreilach w styl ukarate i Jefferson Savarino po świetnym podaniu Bofo Saucedo. Piłkarze TFC byli sfrustrowani i najlepszym tego dowodem będzie druga żółta kartka dla największej gwiazdy zespołu z Kanady – Alejandro Pozuelo.

Real Salt Lake 3:0 Toronto FC (skrót)

1:0 Damir Kreilach 14’

2:0 Sebastián Saucedo (Donny Toia) 28’

3:0 Jefferson Savarino (Sebastián Saucedo) 60’

Dwa potknięcia DCU

W ciągu poprzedniego tygodnia D.C. United rozegrali dwa mecze. W pierwszym bezbramkowo zremisowali z Toronto FC i trzeba to uznać za naprawdę duży sukces. TFC oddali 36 strzałów na bramkę rywala, co nie miało miejsca od 2010 roku (od momentu wejścia statystyk Opty). Pierwszy raz w historii 30+ strzałów nie wystarczyło do strzelenia gola.

W drugim meczu D.C. United zaskoczyli Houston Dynamo ich własną bronią, wychodząc na prowadzenie po perfekcyjnie przeprowadzonym kontrataku. Do siatki trafił Wayne Rooney, ale okazało się, że to za mało na wygranie z piłkarzami Cabrery lub chociażby wyrwanie punktów. W 67’ kapitalnego gola strzelił wychowanek – Memo Rodríguez. Polecam zerknąć na skrót meczu właśnie dla tej bramki. Niecałą minutę później pierwszego gola w barwach Houston Dynamo strzelił Tommy McNamara i gospodarze wygrali to spotkanie. Dynamo wciąż pozytywnie zaskakują i potrafią wyjść z opresji nawet z trudnymi rywalami.

Piłkarze z Teksasu wygrali po dwóch bramkach w ciągu dwóch minut, fot. Houston Dynamo

Houston Dynamo 2:1 D.C. United (skrót)

0:1 Wayne Rooney (Ulises Segura) 46’

1:1 Memo Rodríguez (Boniek García) 67’

2:1 Tommy McNamara (Adam Lundkvist) 68’

Toronto FC 0:0 D.C. United (skrót)

Union radzą sobie z czołówką, remis niedosytem

Piłkarze Philadelphii Union nie zwalniają tempa. Nie gubią punktów ze słabszymi, prezentują się bardzo dobrze z czołówką ligi. Tak samo było w przypadku meczu z Seattle Sounders. Wynik, jakim jest bezbramkowy remis, kompletnie nie oddaje tego, co działo się na boisku. A trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że tam dominowali gospodarze, szczególnie w drugiej połowie. Piłkarze Seattle Sounders oddali w drugiej części gry zaledwie dwa niecelne strzały, z czego jeden w samej końcówce. Philadelphia Union dominowała, ale brakowało szczęścia. Pierwszy raz w meczu w podstawie Kacper Przybyłko nie strzelił gola ani nie zanotował asysty. Union wciąż są jednak na czele Konferencji Wschodniej.

Piłkarze Jima Curtina wciąż zachwycają w tym sezonie, fot. Philadelphia Union

Philadelphia Union 0:0 Seattle Sounders (skrót)

Columbus Crew nie potrafią wygrzebać się z dołka

Poza wygraną z LA Galaxy Columbus Crew notują bardzo słabe wyniki. Siedem przegranych meczów w ośmiu rozegranych ostatnio spotkaniach w MLS. Nie wygląda to dobrze i nie zanosi się w najbliższym czasie na poprawę. W meczu z Minnesotą United piłkarze Caleba Portera nie oddali ani jednego celnego strzału. Loons również mieli sporo problemów z wpakowaniem piłki do siatki, ale ostatnie gola strzelił Ethan Finlay. Po bardzo dobrym początku sezonu Crew zaczynają tracić coraz więcej punktów do lidera i są już poza pierwszą siódemką w Konferencji Wschodniej, która daje awans do play-offów. Warto również dodać, że piłkarze Minnesoty United wciąż nie przegrali meczu MLS na swoim nowym stadionie – Allianz Field.

Loons wciąż utrzymują się wysoko na Zachodzie, fot. MNUFC

Minnesota United 1:0 Columbus Crew (skrót)

1:0 Ethan Finlay (Brent Kallman, Romain Métanire) 70’

Brian Fernández przywitał się z MLS

W środku tygodnia Houston Dynamo podejmowali Portland Timbers. Gospodarze wyszli na prowadzenie jeszcze w pierwszej połowie po golu Mauro Manotasa. Co ciekawe, przy bramce brali udział oczywiście Alberth Elis i Memo Rodríguez, który w tym sezonie prezentuje się z naprawdę dobrej strony. Wydawało się, że Drwale nie zdołają wyrównać, ale wtedy na boisku pojawił się nowy Designated Player zespołu z Oregonu – Brian Fernández i w swoim debiucie strzelił gola na wagę remisu. Coś czuję, że Portland Timbers będą mieli z niego wiele pożytku.

Houston Dynamo 1:1 Portland Timbers (skrót)

1:0 Mauro Manotas (Alberth Elis, Memo Rodríguez) 40’

1:1 Brian Fernández (Sebastián Blanco) 77’

Ważny punkt wywalczony w doliczonym czasie gry

Forma Sportingu KC w ostatnich meczach jest naprawdę bardzo słaba. W MLS nie potrafią wygrać od siedmiu meczów. Wydawało się, że w końcu się przełamią w spotkaniu z Vancouver Whitecaps przed własną publicznością. SKC prowadzili po golu Krisztiána Németha w 37’, ale ten sam zawodnik został ukarany czerwoną kartką jeszcze w pierwszej połowie. Podopieczni Petera Vermesa długo utrzymywali przewagę i wydawało się, że w końcu zdobędą komplet punktów. Wtedy jednak w doliczonym czasie gry kapitalnego gola strzelił obrońca Whitecaps – Derek Cornelius. Po tej porażce Sporting KC wyprzedza w tabeli Konferencji Zachodniej zaledwie Colorado Rapids.

Sporting KC 1:1 Vancouver Whitecaps (skrót)

1:0 Krisztián Németh 37’

1:1 Derek Cornelius (Ali Adnan) 90’+4

Powrót Ignacio Piattiego

W meczu z NE Revolution najważniejszym wydarzeniem był powrót Ignacio Piattiego do gry. Argentyńczyk ostatni mecz rozgrał 16 marca, a i tak to wciąż on jest najlepszym strzelcem zespołu (3). Dogonił go tylko Taïder. To tylko pokazuje, jak ważnym piłkarzem dla Montrealu Impact jest 34-latek. O samym meczu nie można zbyt wiele powiedzieć, nie było to widowisko najwyższych lotów i może na tym poprzestanę. Wynik też sporo mówi i akurat w tym przypadku i nie ma sensu nic więcej dodawać.

Montreal Impact 0:0 NE Revolution (skrót)

Komplet punktów w środku tygodnia

W środku tygodnia rozegrano jeszcze jeden mecz. Seattle Sounders podejmowali Orlando City i obaj trenerzy dali szansę swoim rezerwowym zawodnikom. Ostatecznie wygrali gospodarze, a na stadionie (w środku tygodnia!) pojawiło się ponad 37 700 kibiców! Sounders po dwóch meczach utrzymują się na drugiej pozycji w tabeli Konferencji Zachodniej, mają przewagę trzech punktów nad Houston Dynamo i czterech nad LA Galaxy. To aktualnie druga najmocniejsza drużyna w całej lidze.

Seattle Sounders 2:1 Orlando City (skrót)

1:0 Raúl Ruidíaz (Brad Smith, Harry Shipp) 19’

2:0 Handwalla Bwana (Nicolás Lodeiro) 68’

2:1 Chris Mueller (Dillon Powers) 75’

Najlepsza jedenastka 12. tygodnia MLS

Sytuacja Polaków i byłych zawodników Ekstraklasy

CHICAGO FIRE

Przemysław Frankowski (ex Jagiellonia Białystok) – 90 minut

Nemanja Nikolić (ex Legia Warszawa) – 55 minut

PHILADELPHIA UNION

Kacper Przybyłko – 90 minut

FC CINCINNATI

Przemysław Tytoń – ławka rezerwowych

HOUSTON DYNAMO

Romell Quioto (ex Wisła Kraków) – 8 minut (vs Portland Timbers), 66 minut (vs D.C. United)

SJ EARTHQUAKES

 Vako Qazaishvili (ex Legia Warszawa) – 11 minut

FC DALLAS

 Zdeněk Ondrášek (ex Wisła Kraków) – 63 minuty (vs LAFC, wyjazd), 25 minut (vs LAFC, dom)

Tabela Konferencji Wschodniej

Tabela Konferencji Zachodniej

Sytuacja rookich w 12. tygodniu MLS

Zawodnicy z rocznika ’97 i młodsi, którzy zagrali w 12. tygodniu MLS

Od początku sezonu na boiskach MLS pojawiło się łącznie 94. piłkarzy z rocznika ’97 lub młodszych, w tym 41. wychowanków, co stanowi ok. 44%.

Autor: Kasia Przepiórka

Redaktor Naczelna | Nie śpię po nocach, bo oglądam piłkę nożną... w USA, a za dnia o tym piszę. Z soccerem na dobre i na złe, od reprezentacji, przez MLS czy USL, aż do ligi uniwersyteckiej. Wbrew pozorom nie jestem szalona, zaglądam też na europejskie boiska (nie tylko w poszukiwaniu młodych talentów nadających się do reprezentacji USA). P.S. To prawda.

Zobacz również

Półmetek za nami – podsumowanie 17. tygodnia MLS

Połowa sezonu Major Leauge Soccer już za nami. Siedemnaście tygodni, ponad 200 rozegranych meczów, a ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Discover more from Amerykańska Piłka

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading