Przed rozpoczęciem dziesiątego sezonu w MLS (28. w historii) klub przeszedł rebranding. Czy była potrzebna zmiana herbu i nazwy? Zdecydowanie nie, gdyż to poprzednie logo mocno kojarzało się z marką, a nazwa naprawdę była w porządku. Czy nowy herb się im udał? Tak, zdecydowanie, jest to najlepszy rebrand w ostatnich latach (kiwam palcem w kierunku Chicago Fire). Ja jestem mocno rozdarty, gdyż byłem fanem starego wzoru, ale nowa wersja z czasem też podbiła moje serce. Oczywiście zmiana nazwy i logo spowodowały protesty kibiców, ale właściciel Joey Saputo był głuchy na opinie fanów.
The Montreal Impact soccer team rebranding to “Club de Foot” is by far the dumbest and most infuriating thing I’ve ever witnessed
Their new name and Logo make no sense and do not represent anything about the city. Also; The graphic design is so basic. M’s & Arrows = Snowflake ? pic.twitter.com/V5oyGzvIFJ
— Jon Z (@JonZarlengz) January 19, 2021
Sezon 2021 dla frankofonów był przejażdżką na montagnes russes (kolejka górska). Początek sezonu był bardzo dobry, gdyż w 401 Derby (inna nazwa to Kanadyjski Klasyk) wygrali z odwiecznymi rywalami z Toronto 4-2. Potem remis z Nashville i remis z mistrzem z sezonu 2020, czyli Columbus Crew. To mocno rozbudziło nadzieję kibiców z prowincji Quebec, ale od razu przyszedł zimny prysznic w postaci przegranych z Vancouver Whitecaps i FC Cincinnati (w domu). A potem znów sześć spotkań bez porażki, by po nich przegrać cztery kolejne mecze wyjazdowe. I tak dalej, i tak dalej. Podsumowując, zespół osiągnął całkiem dobry wynik, zdobywając 46 pkt, czyli zabrakło im tylko „dwóch oczek” do miejsca dającego play-offy.
Koniec sezonu osłodzili, zdobywając w listopadzie piąty raz Canadian Championship (Puchar Kanady), pokonując w finale 1:0 Toronto FC
CF Montreal dominates play but needs 72nd-minute Romell Quioto goal to beat Toronto FC in Canadian Championship final. Photo by Graham Hughes. #TFCLive #CFMTL https://t.co/pZPPBnqXm3 pic.twitter.com/g9aGxEQqbk
— Neil Davidson (@NeilMDavidson) November 21, 2021
Gwiazdą klubu był pozyskany za bardzo pokaźną sumę z Chicago Fire 23-letni pomocnik Djordje Mihailović. Tak samo, jak jego były kolega z szatni (Przemysław Frankowski), rozkwitł dopiero po opuszczeniu terenów Fire (co nie wystawia miłej oceny ekipie z Wietrznego Miasta). Djordje literalnie podwoił wyniki z ostatniego sezonu (zresztą najlepszego w Fire). 2 gole i 7 asyst zamienił w Montrealu na 4 gole i 14 asyst (z kronikarskiego obowiązku dodam, że w Kanadzie dostał 2x więcej minut do rozwoju). Nie zaskoczę was, jeśli drugi najlepszy asystent w lidze został moim najlepszym młodym graczem. Na honorową wzmiankę zasługuje 19-letni nigeryjski napastnik Sunusi Ibrahim, który w ciągu 900 min zdobył 4 bramki oraz 22-letni wychowanek Zachary Brault-Guillard. Kolejny graczem z akademii, który miał przełomowy sezon był 22-letni Mathieu Choinière.
Big goal here from Mathieu Choiniere, his first in MLS, as he helps put #CFMTL ahead against Miami
After all of the injuries he’s dealt with the last few years, it’s been good to see him step up under Wilfried Nancy so far in 2021#CanMNTpic.twitter.com/7yn48VGHQF
— Alexandre Gangué-Ruzic (@AlexGangueRuzic) July 4, 2021
Zdecydowanymi plusami było pozyskanie w ostatnim czasie kilku świetnych zawodników w wewnątrzligowych trade’ach. Przed sezonem 2020 pozyskano Romella Quioto, by przed sezonem 2021 pozyskać Kamala Millera i Djordje Mihailovicia, co w mojej ocenie było bardzo udane. A na koniec roku pozyskali Alistaira Johnstona, który zanotował świetny sezon w Nashville. Kolejnym plusem zespołu jest bardzo młody skład, dawanie szansy wychowankom. Wadami była słaba gra na wyjazdach (tylko trzy zwycięstwa), ale największym rozczarowaniem była forma Norwega amerykańskiego pochodzenia, Björna Johnsena. 30-letni globtroter zawiódł na całej linii, zdobywając tylko dwie bramki w 26 spotkaniach (10 startów), gdyby CF miało lepszego napastnika, prawdopodobnie zrobiliby awans do play-offów.
Jestem optymistycznie nastawiony do przyszłości Montrealu, chyba że Saputo sprzeda klub i nowy właściciel go relokuje. Jeśli klub zostanie w Montrealu i dalej będzie miał u sterów dyrektora Oliviera Renarda, który jest ojcem “małych sukcesów”, to wierzę, że zespół nas niejednokrotnie pozytywnie zaskoczy.